Motorniczy
-
- Bywalec
- Posty: 110
- Rejestracja: śr 14:59, 11 kwie 2007
-
- Bywalec
- Posty: 110
- Rejestracja: śr 14:59, 11 kwie 2007
Jasne, jest tylko mały problem - będzie to mała część, zbyt wielu pasażerów nie potrafi albo nie chce czytać. Wg mnie po wejściu na stopień powinien automatycznie lecieć komunikat "złaź ze stopni, złaź ze stopni, złaź..."o3r pisze:Swoją drogą powinni przykleić duże i czytelne informacje, żeby nie stać na stopniach. Na część pasażerów to podziała.
-
- Bywalec
- Posty: 110
- Rejestracja: śr 14:59, 11 kwie 2007
1. Przeszkadza w przestrzeganiu regulaminu.
2. Drzwi stworzono po to, żeby w środku nie wiało, a nie po to, żeby podtrzymywały pasażerów, ewentualnie dopychały ich do środka - no ale można jechać na stopniach nie opierając się o drzwi
3. Weźmy czysto teoretyczną sytuację, że następuje awaria i otwierają się drzwi w trakcie jazdy - można wylądować poza pojazdem.
(poza pkt 1. to moje domysły)
2. Drzwi stworzono po to, żeby w środku nie wiało, a nie po to, żeby podtrzymywały pasażerów, ewentualnie dopychały ich do środka - no ale można jechać na stopniach nie opierając się o drzwi
3. Weźmy czysto teoretyczną sytuację, że następuje awaria i otwierają się drzwi w trakcie jazdy - można wylądować poza pojazdem.
(poza pkt 1. to moje domysły)
-
- Bywalec
- Posty: 110
- Rejestracja: śr 14:59, 11 kwie 2007
GT8 mają fotokomórkę? Nie jestem pewien, ale chyba tylko żaby je mają [zresztą nieważne], co jets kompletną bzdurą, bo działa wtedy, kiedy najmniej potrzeba.
"2. Drzwi stworzono po to, żeby w środku nie wiało, a nie po to, żeby podtrzymywały pasażerów, ewentualnie dopychały ich do środka - no ale można jechać na stopniach nie opierając się o drzwi"
Tak, szczególnie kiedy jest trochę więcej ludzi, a ja jadę 1 przystanek - muszę się przepychać, żeby koniecznie na stopniu nie stać.
Nie mówiąc o tłoku, który w 46 od października jest czymś zupełnie normalnym przy fantastycznej częst. 15.
"3. Weźmy czysto teoretyczną sytuację, że następuje awaria i otwierają się drzwi w trakcie jazdy - można wylądować poza pojazdem."
O wiele częście są sytuacje, kiedy człowiek prawie nie wpada pod tramwaj, a nie budujemy specjalnych szlabanów przy przystankach.
Poza tym baaardzo często zdarza się, że kierowca autobusu nie zamyka którychś drzwi, bo się zagapił, bo coś tam - zdarza się. Czy ktoś od tego wypadł i umarł? Za to samoczynnego otwarcia to nie widziałem, chyba że w 803 .
"2. Drzwi stworzono po to, żeby w środku nie wiało, a nie po to, żeby podtrzymywały pasażerów, ewentualnie dopychały ich do środka - no ale można jechać na stopniach nie opierając się o drzwi"
Tak, szczególnie kiedy jest trochę więcej ludzi, a ja jadę 1 przystanek - muszę się przepychać, żeby koniecznie na stopniu nie stać.
Nie mówiąc o tłoku, który w 46 od października jest czymś zupełnie normalnym przy fantastycznej częst. 15.
"3. Weźmy czysto teoretyczną sytuację, że następuje awaria i otwierają się drzwi w trakcie jazdy - można wylądować poza pojazdem."
O wiele częście są sytuacje, kiedy człowiek prawie nie wpada pod tramwaj, a nie budujemy specjalnych szlabanów przy przystankach.
Poza tym baaardzo często zdarza się, że kierowca autobusu nie zamyka którychś drzwi, bo się zagapił, bo coś tam - zdarza się. Czy ktoś od tego wypadł i umarł? Za to samoczynnego otwarcia to nie widziałem, chyba że w 803 .
Ostatnio zmieniony ndz 07:28, 07 lut 2106 przez niedzielny, łącznie zmieniany 1 raz.
- prof_klos
- Megagaduła
- Posty: 3415
- Rejestracja: czw 23:10, 21 gru 2006
- Lokalizacja: Pabianice | Piaski
Od otwartych drzwi było już wiele wypadków. Także śmiertelnych. I to w samych Pabianicach. Już nie chce mi się wyliczać - bardziej głośnymi przypadkami było to, jak motorniczy przytrzasnął mężczyznę za torbę i ciągnął za wagonem dłuższy odcinek lub gdy z autobusu wypadła kobieta i została przejechana tylnym kołem.
Tak więc stopnie uniemożliwiające zamknięcie drzwi w przypadku nadepnięcia albo fotokomórka - mają zastosowanie. Trzeba jednak umieć z nich korzystać a to przy takiej mnogości zróżnicowanego taboru może stanowić problem dla społeczeństwa, no bo jak szary Kowalski ma zrozumieć że w jednym GT8 jest fotokomórka a w innym (GT8N) - nie? Wszak to "zwykły tramwaj"...
Tak więc stopnie uniemożliwiające zamknięcie drzwi w przypadku nadepnięcia albo fotokomórka - mają zastosowanie. Trzeba jednak umieć z nich korzystać a to przy takiej mnogości zróżnicowanego taboru może stanowić problem dla społeczeństwa, no bo jak szary Kowalski ma zrozumieć że w jednym GT8 jest fotokomórka a w innym (GT8N) - nie? Wszak to "zwykły tramwaj"...
Wszystko co dobre skończyło się w 2008 roku...
Co do otwierających się drzwi to sam pamiętam jak w Volvo B10LA przy pełnej prędkości (99 jechało wtedy objazdem przez Bandurskiego - a tam jest się gdzie rozpędzić) otworzyły się drzwi po tym, jak ktoś nacisnął przycisk otwierania.
Zaś co do motorowych 46 - zwróćcie uwagę, że chociaż umieją się posługiwać mikrofonem (szkoda, że robią z tego taki użytek ). Ci, którzy prowadzą Cityrunnery pewnie myślą, że to wieszak na kapelusz...
Zaś co do motorowych 46 - zwróćcie uwagę, że chociaż umieją się posługiwać mikrofonem (szkoda, że robią z tego taki użytek ). Ci, którzy prowadzą Cityrunnery pewnie myślą, że to wieszak na kapelusz...
Dzisiaj jeden bohater wpierdzielił się tramwajem pod jadący na sygnale wóz strażacki na skrzyżowaniu Wyszyńskiego/Retkińskiej, (na szczęście strażacy wyhamowali), a drugi dokonał brawurowej ucieczki przed starszą babcią próbującą przedrzeć się przez przejście do przystanku Śmigłego-Rydza/Zbiorcza. Tu już chyba nie trzeba psychologa, tylko psychiatry
Zaś jednym z moich ulubionych popisów cyrkowych autorstwa naszych mistrzów korby jest szaleńcza jazda po Kilińskiego między Piłsudskiego a Tylną w połączeniu z czytaniem gazety.
Zaś jednym z moich ulubionych popisów cyrkowych autorstwa naszych mistrzów korby jest szaleńcza jazda po Kilińskiego między Piłsudskiego a Tylną w połączeniu z czytaniem gazety.
lodz.naszemiasto.pl pisze:Bogumił Makowski uważa, że skargi na kierowców bywają absurdalne. - Kiedyś pasażerka skarżyła się na piśmie, że kierowca masturbował się w autobusie. Sprawdziliśmy - jest to technicznie niemożliwe - opowiada rzecznik.
Wypowiedzi Pana Bogumiła są jak zwykle piękne.
Ostatnio zmieniony ndz 07:28, 07 lut 2106 przez SzK, łącznie zmieniany 2 razy.
[img]http://img.naszemiasto.pl/grafika/nnm_DLodz_logo.gif[/img] pisze:Motorniczy nagrywa rozmowy z pasażerami
Uwaga, pasażerowie! Wszystkie wasze rozmowy mogą być nagrywane i użyte przeciwko wam. Motorniczowie wożą bowiem dyktafony.
Dumnym posiadaczem dyktafonu jest jeden z motorniczych piętnastki, który zadzwonił do nas po poniedziałkowym artykule "W tramwaju prawie jak w areszcie". - W kabinie zawsze wożę dyskretny dyktafon. Gdy tylko któryś pasażer zaczyna podnosić głos, natychmiast włączam nagrywanie - opowiada.
Dzięki prowadzonej rejestracji awanturników, motorniczemu już raz się udało udowodnić swoją niewinność. - Poprosiłem pasażerkę, żeby się przesunęła, musiałem bowiem wysiąść i zmienić zwrotnicę. A ta kobieta zaczęła mnie wyzywać - opowiada. - Gdy napisała na mnie skargę, że ją biłem, przedstawiłem kierownikowi nagranie. I zaraz zostałem uniewinniony - dodaje.
Nie wiadomo, ilu łódzkich motorniczych stosuje podobne praktyki. - To prywatna sprawa motorniczych. Każdy człowiek ma prawo nagrywać, co mu się podoba - twierdzi Bogumił Makowski, rzecznik prasowy łódzkiego MPK. - Radziłbym jednak zastanowić się, co skłania ich do takiego kroku.
- Nie mam nic przeciwko temu pomysłowi, ale pod warunkiem, że pasażerowie też będą nagrywać kierowców - mówi Jolanta Wójtowicz, pasażerka. - O siebie się nie boję, bo jeśli zwracam im uwagę, to zawsze grzecznie - dodaje.
Radosław Kluska z łódzkiej straży miejskiej dodaje: - Etyka wymaga jednak, aby motorniczy uprzedził pasażerów o nagrywaniu. Nie zawsze też nagranie będzie dowodem. Kierowca może przecież rejestrować wybiórczo niektóre słowa pasażera - dodaje.
R. Kluska twierdzi, że strażnicy miejscy informują wcześniej łodzian, że "rozmowy są nagrywane". To wystudza emocje. - A jeśli ktoś poskarży się, że strażnicy byli wobec niego agresywni, odsłuchujemy taśmę i wszystko jest jasne - dodaje.
MPK nie planuje wprowadzenia monitoringu we wszystkich swoich pojazdach. Obraz z kabiny rejestrowany jest teraz we wszystkich pesach, a wnętrze pojazdu w 57 autobusach. - Nie stać nas na zainstalowanie wszędzie monitoringu - dodaje B. Makowski.
-
- Bywalec
- Posty: 176
- Rejestracja: pn 15:26, 05 mar 2007
- Lokalizacja: Łódź
- Kontakt:
http://miasta.gazeta.pl/lodz/1,35136,6162092,Sposob_na_kryzys__Zostan_motorniczym.html pisze:
Sposób na kryzys? Zostań motorniczym
Piotr Wasiak
Kilkaset osób zgłosiło się do MPK na kurs dla motorniczych. Do prowadzenia tramwajów skusiły ich dobre zarobki i świadczenia socjalne, ale przede wszystkim pewna praca przed kryzysem, który dociera do Polski.
Anna Paduszyńska samotnie wychowuje synka. Z wykształcenia jest technikiem odzieżowym. Wcześniej pracowała w kilku szwalniach. - W zakładach odzieżowych jest duża rotacja. Poza tym właściciele w ostatnich czasach zmniejszają liczbę pracowników - opowiada.
Kierowanie tramwajem jest dla niej wymarzonym zawodem. - Firma umożliwia mi pogodzenie pracy z wychowywaniem dziecka. Organizowanych jest również wiele imprez dla pracowników i ich rodzin: choinka czy pikniki. Dużym plusem są również dopłaty do kolonii i wczasów - mówi Paduszyńska.
Największymi atutami, które zadecydowały o tym, że wzięła udział w kursie dla motorniczych, są dobre zarobki i - co najważniejsze - pewna praca co najmniej na kilka lat.
Do pracy motorniczego w MPK zgłosiło się ponad 300 chętnych. Teraz na takim stanowisku zatrudnione są 522 osoby. Skąd takie zainteresowanie? - Jesteśmy stabilną firmą. Gwarantujemy świadczenia socjalne oraz wiele atrakcji, np. basen, siłownię czy aerobik - mówi Bogumił Makowski z MPK.
Prowadząc tramwaj można zarobić 2 tys. zł na rękę. Do tego dochodzą premie. Miejski przewoźnik po siedmiu latach postanowił wznowić kursy na motorniczych, bo część załogi odchodzi na emerytury.
Przez ostatnie dwa lata był problem ze znalezieniem odpowiednich kandydatów z kwalifikacjami. Na stronie internetowej przewoźnika niemal cały czas znajdowało się ogłoszenie: "Zatrudnimy kierowców autobusów i motorniczych".
Czy codzienna jazda po tych samych trasach nie jest nudna? - Przy naszych łódzkich kierowcach? - pyta zdziwiona Monika Wawrowska, która wkrótce kończy szkolenie. - Nie ma czasu na monotonię. Każdy wyjazd to nowe wyzwanie.
Krzysztof Dobski w lutym uzyska papiery niezbędne do prowadzenia tramwaju. Teraz pracuje w serwisie ogumienia. - Do tego zawodu namówił mnie tata, który również pracuje w MPK. Bardzo lubię jeździć samochodem, tramwaj będzie czymś nowym. W dodatku w tej pracy nie ma opóźnień w wypłatach. - tłumaczy Dobski. - Wśród motorniczych nie słychać o zwolnieniach. Ludzie zawsze będą musieli poruszać się po mieście.
Kurs kosztuje 4,7 tys. zł. Połowę finansuje MPK. Warunkiem jest podpisanie kontraktu co najmniej na trzy lata. Kandydaci zapewniają, że warto zainwestować takie pieniądze. - Mam zapewnioną pracę i dużo większe zarobki niż w poprzedniej firmie - mówi Marcin Matyka, który był lakiernikiem.
Nie jest to jednak prosta praca. - Wymaga koncentracji przez 8 -10 godzin dziennie. Na drogach jest coraz większy ruch. Kolizja tak potężnego pojazdu z samochodem zawsze może zakończyć się tragedią. To jest odpowiedzialność za pasażerów i innych uczestników ruchu. Blachę da się wyklepać, ludzi nie - mówi Stanisław Maciejewski, instruktor nauki jazdy tramwajem. - Trzeba być przygotowanym na stres. Każda praca z ludźmi wymaga cierpliwości. Staramy się jak najlepiej przygotować naszych kandydatów do tego zawodu.
Paulina Pazio, prezes Polskiego Stowarzyszenia Zarządzania Kadrami w regionie łódzkim: - Praca w państwowych lub miejskich firmach jest od wielu lat przez ludzi ceniona. Daje bezpieczeństwo zatrudnienia. Wszyscy słyszymy o kryzysie, który wkrótce ma dojść również do Polski, czyli też Łodzi. Nie ma jednak co wpadać w panikę, bo w naszym regionie firmy nie zamierzają wycofać się z zaplanowanych inwestycji. Duże firmy jak Procter&Gamble, Amcor czy Indesit cały czas się rozwijają. Dobrą wiadomością w ostatnich dniach jest również informacja o przeniesieniu produkcji Della z Irlandii do łódzkiej fabryki.
Źródło: Gazeta Wyborcza Łódź
Nauka jazdy MPK. Kursanci, od lewej: Marcin Martyka, Krzysztof Dobski i Monika Wawrowski.
Fot.Radosław Jóźwiak / AG
http://lodz.naszemiasto.pl/wydarzenia/947493.html pisze:
Masa chętnych do pracy w MPK
W MPK czeka 80 podań o przyjęcie na kurs na motorniczego. Chętnych do zawodu jest tak wielu, że na rozpoczęcie nauki trzeba czekać pół roku.
- Firma wznowiła kursy po siedmioletniej przerwie. Zainteresowanie nimi przerosło nasze oczekiwania. Wyszkoliliśmy dodatkowo pięciu instruktorów, planujemy zorganizować kolejne kursy - mówi Stanisław Maciejewski, który uczy obecnie 23 kandydatów na motorniczych.
Dotychczas uprawnienia do prowadzenia tramwajów zdobyło 60 osób, w tym 12 kobiet. I wszyscy pracują w zawodzie. Zarabiają 2800 zł brutto.
Anna Paduszyńska i Monika Wawrowska będą zapewne kolejnymi paniami, które zasiądą za pulpitami w kabinie motorniczych. Pierwsze jazdy po mieście mają już za sobą. W lutym będą zdawać egzamin.
- Jestem z wykształcenia cukiernikiem, jednak praca w cukierni wydawała mi się zbyt monotonna. Pracowałam również w sklepach, hurtowniach, ale nie dawały one gwarancji na stałe zatrudnienie - mówi Monika Wawrowska.
Pewne zajęcie i pensja wypłacana w terminie zachęciły również Annę Paduszyńską i Marcina Matykę do zmiany zawodu.
- Pracowałam w sklepach, zakładach odzieżowych, jednak chcę zatrudnić się w stabilnej firmie. A prowadzenie tramwaju nie jest czymś, czego nie można się nauczyć - mówi pani Anna.
- Miałem dość pracy na trzy zmiany po 12, 13 godzin i to za małe pieniądze. A ponieważ lubię jeździć, to postanowiłem się przekwalifikować - dodaje Marcin Matyka.
(mr) - Express Ilustrowany
Anna Paduszyńska ma już za sobą pierwsze jazdy po mieście.