Jak napisać skargę na kierowcę
szymon5444 pisze:Nie ma jak uwalić prowadzącego za to, że miał zły dzień-co w tym zawodzie jest uzasadnione. Niektórzy są zbyt delikatni i nic nie można im powiedzieć bo od razu ze skargą wyskakują.
Wiesz jeśli chodziłoby o to że mi coś powiedział to bym nie napisała bo pewnie i tak połowy rzeczy bym nie zrozumiała
Wiem, że ktoś się może śmiać bo wypadłam z tramwaju i jak się opowiada to śmiesznie brzmi, ale naprawde skończyło się na siniakach a jakby mi się noga podwinęła i wpadłabym pod tramwaj? albo małe dziecko
ktoś by się wtedy śmiał, wątpie.
Nie chodzi mi o uwalanie nikogo tylko o to żeby taka sytuacja nie zdarzyła się już.
@rafik1987 wysłałam do muk zgierz bo to oni mają linię 46 chyba dobrze zrobiłam?
-
- Gaduła
- Posty: 1246
- Rejestracja: wt 07:20, 12 lip 2005
- Lokalizacja: ŁÓDŹ
Miałem na myśli jak to często bywa. Fakt w twoim przypadku sprawa jest jasna, natomiast często jest tak, że pasażerowie za sposób wyrażania się, którego sami używają, a jest używany także przez prowadzących w odpowiedzi, od razu idą złożyć skargę.
Ostatnio zmieniony ndz 07:28, 07 lut 2106 przez szymon5444, łącznie zmieniany 1 raz.
Jestem dumny z tego, że mogłem być motorniczym Zajezdni Dąbrowskiego.
To chyba najbardziej odpowiedni temat, bo nie chcę zakładać nowego. Zatrważa mnie chamstwo łódzkich prowadzących tramwaje i autobusy. Zdarza się, że trzeba pasażerowi zwrócić uwagę, np. gdy stoi zbyt blisko drzwi czy torowiska. Ale da się to zrobić kulturalnie, a nie od razu wyskakiwać z wulgaryzmami. Można też się zastanowić do kogo się kierowca/motorniczy zwraca i dobrać odpowiedni język. Mówienie do kobiety z dzieckiem czy eleganckiego pana w garniturze na "ch**, kur**" jest żenujące, a kulturalne zwrócenie uwagi z pewnością odniosłoby skutek i nie wywołało niesmaku.
Jeżeli chcemy zachęcać ludzi do porzucenia samochodów na rzecz KM, może poza poprawą taboru warto popracować nad kulturą niektórych pracowników? We własnym samochodzie nie usłyszy się wyzwisk pod swoim adresem i w tramwaju/autobusie również powinno być to zapewnione, przynajmniej ze strony pracowników MPK.
Jeżeli chcemy zachęcać ludzi do porzucenia samochodów na rzecz KM, może poza poprawą taboru warto popracować nad kulturą niektórych pracowników? We własnym samochodzie nie usłyszy się wyzwisk pod swoim adresem i w tramwaju/autobusie również powinno być to zapewnione, przynajmniej ze strony pracowników MPK.
Adamix pisze:To chyba najbardziej odpowiedni temat, bo nie chcę zakładać nowego. Zatrważa mnie chamstwo łódzkich prowadzących tramwaje i autobusy. Zdarza się, że trzeba pasażerowi zwrócić uwagę, np. gdy stoi zbyt blisko drzwi czy torowiska. Ale da się to zrobić kulturalnie, a nie od razu wyskakiwać z wulgaryzmami. Można też się zastanowić do kogo się kierowca/motorniczy zwraca i dobrać odpowiedni język. Mówienie do kobiety z dzieckiem czy eleganckiego pana w garniturze na "ch**, kur**" jest żenujące, a kulturalne zwrócenie uwagi z pewnością odniosłoby skutek i nie wywołało niesmaku.
Jeżeli chcemy zachęcać ludzi do porzucenia samochodów na rzecz KM, może poza poprawą taboru warto popracować nad kulturą niektórych pracowników? We własnym samochodzie nie usłyszy się wyzwisk pod swoim adresem i w tramwaju/autobusie również powinno być to zapewnione, przynajmniej ze strony pracowników MPK.
Absolutna racja przez duże A! A potem MPK się dziwi, że pasażerowie z KM przechodzą do aut, nie kasują biletów i tak dalej! Proponuję aby skargi teraz wypisywać w nowo powstałym temacie specjalnie do tego przeznaczonym o nazwie "Skargi" Zrobiłem ten temat właśnie do tego typu rzeczy. A co miesiąc sporządzimy statystyki czy coś się poprawiło w łódzkim MPK.
-
- Gaduła
- Posty: 1246
- Rejestracja: wt 07:20, 12 lip 2005
- Lokalizacja: ŁÓDŹ
ukalo pisze:@Szymon: Wiadomo, pewnie nawet większość skarg to oburzenia "dobiegających pasażerów" i tym podobnych. Ale część uzasadnionych też jest.
Hihihi... w Kopenhadze mieliśmy stałą metodę. Nazywaliśmy to: kara za podbieganie
Polskojezyczni kierowcy ją stosowali, więc także Arabowie, głównie Irakijczycy, którzy studia w Polsce robili, a potem w Danii wyladowali.
Kara za podbieganie czasem karała kierowce...
Mnie pasażer dogonił z buta i uderzył, Hameda dogonił taksówką i tez uderzył. Było tak:
Linia 6A, Norregade, godziny szczytu. Przejazd przez Stroget, dokładnie Nytorv wygląda tak: okolo 45 sek światło dla pieszych, 20 sek. dla busów... czyli jak się nie załapiesz, to stoisz dalej. Przystanek w obu kierunkach przed światłami, czyli na dobrą sprawę, mozna tam stać w kółko na okrągło, bo ktoś zawsze się napatoczy (główny deptak Kopenhagi w końcu). Trzeba zamknąć drzwi i przeskoczyć te światła.
Zawsze znajdzie się jakiś pukacz do drzwi jak czekasz na zmiane światła. Wtedy się nie otwiera, bo hamulec drzwiowy... nie otwiera się jak na zegarku pokazuje mniej niż 10 sek. na zmianę, albo się otwiera, jak jest powyżej tych 10 sek. do zmiany świateł (hamulec drzwiowy).
No i mi się trafił kolo... pensionist, czyli rencista, emeryt... pukacz do drzwi.Niby z przystaku odjechałem... no ale to metr pod światla... On puka. Ja mu pokazuję, ze nie otworzę. Pojechałem sobie, a On rączo wyrwal z buta w kierunku Radhusplads.
Ja kołeczko musze zrobic, żeby tam dojechać (http://www.moviatrafik.dk/oversigtskort ... ikkort.pdf) On ma prostą drogę, tylko szybko biegać trzeba, no nawet nie za szybko...
Na Radhusplads my się spikneli znowu, jak łatwo przewidzieć, On zdyszany lekko był. No i mnie tryknał w łape... a ja na czerwony guzior, czyli na policję.
Rzecz ma miejsce na głównym placu Kopenhagi, to chłopaki byli szybko, z PolitiTorv daleko nie mają...
Skończyło się na tym, że miałem 3 dni wolnego, bo stres...
Miała być sprawa, ale moje zeznania były bez sensu, bo nic wielkiego się nie stało, a Pana spotykałem czesto w busie i kiedyś mu wyjasniłem dlaczego nie otworzyłem mu drzwi wtedy. Zrozumiał.
Hamed miał śmieszniej, ale On przeginacz zawsze był. Jechał 350S, chyba najfajniejsza linia w Kopenhadze. Wieczorkiem, ciemno już było, może nawet po 22 albo później. Ciemno w każdym razie.
Linia 350S jak wszystkie eski jest taką pospieszną (kiedyś w Łodzi były... teraz są na 9x... jak wiecie). Zatrzymuje się to co 5 przystanek i głównie przy stacjach kolejki, metra i węzłach
z innymi liniami. Zasada: szybko przemierzyć miasto, co przy busbanach jest świetnym rozwiązaniem. Busem typu S jest często szybciej niż samochodem... serio.
Hamed zawsze miał zero jedynkowe poczucie gazu, więc wyjeżdżał z krańcowki 5 minut spóźniony, po drodze odwiedzał kumpla prowadzącego Kebeb Bar, a przyjeżdżał o czasie, na drugą krańcówkę. Nie wolno przyjechać przed czasem
Przystanek gdzieś za Kogens Nytorv, w stronę Dragor, ale jeszcze nie wjechał na Amagerbrogade, czyli gdzieś na Amagerfaelevej musiało to być.
Hamed pogania rumaka, chociaż gazowego DABa, LPG, to poganiać trudno, bo sam z trudem osiąga 35km/h. Dobrze, że je kończą z końcem tego roku. Tu przestroga dla wszystkich odpowiedzialnych za zakupy taboru w Polsce: NIE KUPOWAĆ TEGO GÓWNA.
Na przystanku 2A stoi sobie gość i macha na łapką... oczekuje, że bus wyhamuje...
Bus 350S nie staje, On się wznosi, ponad przystankami linii typu A... przelatuje je... przy 35km/h.
To Hamed odmachał gościowi nie zdejmując nogi z gazu...
Gość Szybka Akcja... komóra, fura, czyli taxa (po dusku, to taxa), gonimy autobus...
Autobus nietrudno dogonic, wiéc i dogoni... taxą...
Amager Station, czyli Amagerbrogade już, tam jest check point, to Hamed musi wyrównać czas... dorwał busa.
Wpadł do DABa i bij Araba...
No i trafił kierowce, ale Hamed nie w ciemie bity, tylko po twarzy, red knap (czerwony guzik) i się niebiesko zrobiło.
Gość Szybka Akcja szybko do taksówki, która czekala na niego, dorwali ich chyba przy Sundbyvesterplads... czyli 1km dalej.
Hamed: 3 tygodnie odpoczynku od kółka, bo stress
Kiedyś wysiadam z busa Hameda okolo 22, gadaliśmy, linia 350S oczywiście, na Norreport Station (największa stacja w Danii).
ja wysiadłem, chyba z Kofeinim byłem, Hamed na gaz i goni czas, bo z Dragor spóźnieni wyjechaliśmy ze 20 minut (za nami faktycznie wyjechał bus na 350... kawę piliśmy w chaufoor room=ie). Ja z kofeinim zmierzamy do kolejki do Bagsvaerd, a tu dwie lasie rączo machając tym co mają, a nie łapkami, zmierzają do autobusu... a bus odjechał...
Jak one płakały, ale im powiedziałem, że ten jest spóźniony z 10 min., to zaraz następny będzie
Akcja: kara za podbieganie jest nagminnie stosowana przez duńskich driverów, czasem kończy się awanturą, czasem skargą, czasem policją...
a czasem się czeka na pasażera... jak jesteś przed czasem
Bart
Ostatnio zmieniony ndz 07:28, 07 lut 2106 przez berkowaty, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Stały bywalec
- Posty: 377
- Rejestracja: wt 20:59, 27 mar 2007
- Lokalizacja: Pabianice, Piaski
-
- Stały bywalec
- Posty: 377
- Rejestracja: wt 20:59, 27 mar 2007
- Lokalizacja: Pabianice, Piaski
@Rafik1987, zgoda, że przedstawiona sytuacja mogłaby zaszkodzić prowadzącemu, ale mnie w zamyśle o co innego chodziło. Jednak są sytuacje (występującej 1000 razy częściej niż wpadki), kiedy kierowcy autobusów i motorniczowie umilają życie pasażerom poprzez np.:
- poczekanie na przystanku na dobiegającego pasażera (nieraz czegoś takiego doświadczyłem)
- usunięcie niesfornej (to i tak lekkie określenie) młodzieży z pojazdu (sytuacja miała miejsce w linii P)
- szybka reakcja po zauważaniu na przystanku dla wysiadających nieprzytomnego człowieka. Tylko motorniczy zadzwonił po pogotowie ratunkowe, mimo że obok stali ludzie
- pomaganie osobom niepełnosprawnym w wejściu/wyjściu z pojazdu
- udzielanie informacji o komunikacji miejskiej (a przecież nie należy to do obowiązków)
Tyle że nasze społeczeństwo woli wymagać od innych, zaś od siebie wcale. W imię tej zasady skrupulatnie odnotowuje wpadki osoby czy osób w każdej dziedzinie życie człowieka, nie dsotrzegając co to jednostka zrobiła dobrego.
O wiele łatwiej jest postawić ucznia do kąta, trudniej wyrazić prawdziwą i słuszną pochwałę adekwatną do pozytywnego czynu. Zupełnie inną kwestią jest już nadużywanie pochwał.
- poczekanie na przystanku na dobiegającego pasażera (nieraz czegoś takiego doświadczyłem)
- usunięcie niesfornej (to i tak lekkie określenie) młodzieży z pojazdu (sytuacja miała miejsce w linii P)
- szybka reakcja po zauważaniu na przystanku dla wysiadających nieprzytomnego człowieka. Tylko motorniczy zadzwonił po pogotowie ratunkowe, mimo że obok stali ludzie
- pomaganie osobom niepełnosprawnym w wejściu/wyjściu z pojazdu
- udzielanie informacji o komunikacji miejskiej (a przecież nie należy to do obowiązków)
Tyle że nasze społeczeństwo woli wymagać od innych, zaś od siebie wcale. W imię tej zasady skrupulatnie odnotowuje wpadki osoby czy osób w każdej dziedzinie życie człowieka, nie dsotrzegając co to jednostka zrobiła dobrego.
O wiele łatwiej jest postawić ucznia do kąta, trudniej wyrazić prawdziwą i słuszną pochwałę adekwatną do pozytywnego czynu. Zupełnie inną kwestią jest już nadużywanie pochwał.
Piotr Ossowski pisze:kierowcy autobusów i motorniczowie umilają życie pasażerom poprzez np.:
- poczekanie na przystanku na dobiegającego pasażera (nieraz czegoś takiego doświadczyłem)
- usunięcie niesfornej (to i tak lekkie określenie) młodzieży z pojazdu (sytuacja miała miejsce w linii P)
- szybka reakcja po zauważaniu na przystanku dla wysiadających nieprzytomnego człowieka. Tylko motorniczy zadzwonił po pogotowie ratunkowe, mimo że obok stali ludzie
- pomaganie osobom niepełnosprawnym w wejściu/wyjściu z pojazdu
- udzielanie informacji o komunikacji miejskiej (a przecież nie należy to do obowiązków)
Zgadzam się, tylko widzisz: żyjemy w takim społeczeństwie w jakim żyjemy i np dla mnie osobiście czymś oczywistym było to, że prowadzący pojazd ma obowiązek pomóc osobie na wózku w dostaniu się i opuszczeniu pojazdu. I że powinien to robić w ogóle bez zwrócenia uwagi czy poproszenia o pomoc. Tymczasem często takiemu człowiekowi nie chce sie wyjść, licząc na to, że pomocy udzielą inni pasażerowie lub że wystarczy przyklęk autobusu.
Rozumiem Twoje argumenty, ale mam wrażenie, że trzeba by też rozgraniczyć pewne rzeczy. Jeśli prosisz kierowcę o pomoc w dojechaniu w miejsce na Bałutach, a jesteś na Chojnach, i on Cię nie oleje i spróbuje Ci pomóc-fajnie, akcja zasługuje na oficjalne pisemko pochwalające. Ale nie pisałbym pochwały za to, że kierowca wyjdzie z kabiny otworzyć podjazd i pomoże wjechać do środka osobie na wózku. To jest jednak jego praca i za to bierze nasze pieniądze.