Przede wszystkim - w porównaniu z wszelkimi innymi kwestiami, jak częstotliwość kursowania czy temperatura wewnątrz pojazdów, numeracja linii ma marginalne znaczenie dla pasażera.
Po drugie - ja zostawiłbym obecny schemat numeracji. Tylko uporządkował kwestię wariantów. Nie może być tak, że 58A kursuje na dwóch zupełnie różnych trasach, jest to zarazem wariant najkrótszy i najdłuższy tej samej linii, a znaczny odcinek trasy 74 różni się od 74A i 74B (a z drugiej strony 81 i 87 różnią się między sobą na dwóch wcale nie tak długich odcinkach). Jeśli ma to uczytelnić rozkłady, można też wdrożyć postulowaną na ŁFK wielokrotnie zmianę zasady oznaczania wariantów, tak żeby liter nie miał wariant najkrótszy, a nie najdłuższy.
W tej sytuacji prawdopodobnie wzrosłaby liczba linii autobusowych. W tej sytuacji można zmienić zakres ich numeracji z od 50 do 99 (wiem że teoretycznie dla autobusów dopuszczony jest jeszcze przedział bodajże od 20 do 40, ale wykorzystanie go wprowadzało by tylko niepotrzebne zamieszanie) na od 40 do 99, a nawet od 30 do 99. Numerację tramwajów najlepiej chyba scalić, podobnie jak postąpiono niegdyś z autobusami, bo granica między tramwajem miejskim i podmiejskim już dawno w Łodzi się zatarła. Takie 9 jest linią jednocześnie miejską i podmiejską. Głupio wyglądałoby na Widzewie obecne 9 z numerem podmiejskim, którym przecież nikt stamtąd nie jeździ do Konstantynowa (poza nielicznymi przypadkami), tylko do centrum Łodzi, bądź ewentualnie do Włókniarzy celem przesiadki. Może jeszcze w weekend do zoo czy parku na Zdrowiu. Litery oznaczające wariant skrócony powinny pozostać.
Ewentualnie można wyjść z numeracją autobusów powyżej 99, ale niech ona nadal zaczyna się na 50 i ma warianty literowe. Tu pojawia się jednak problem z MPK-owskimi wyświetlaczami, które, zdaje się, nie potrafią obsłużyć numeru dłuższego niż trzyznakowy. Tylko linie od 50 do 99 w ogóle mogłyby mieć warianty.
Swoją drogą, z tym decydowaniem kiedy stosować warianty, a kiedy nadawać nowy numer, nie jest wcale tak łatwo. Przykładowo 85 i 85A albo 99 i 99A zdecydowanie powinny pozostać jak są, ewentualnie z zamianą wariantu A z wariantem bez literki. Przy 51 też pewnie nikt nie będzie miał wątpliwości. Ale spójrzmy na to nieszczęsne 74. Albo nawet na 53 i 94. Czym ono się różni od sytuacji z 51? Autobus dojeżdża normalnie do Krakowskiej (a 94 do Marmurowej), by następnie rozdzielić się na kilka wersji. Podobnie jak 51 dojeżdża do Łagiewnik, a dalej jedzie albo do Zgierza, albo do Łagiewnik, albo kończy trasę. Może to kończenie w danym punkcie trasy jednego z wariantów (z jakimś marginesem na dojazd do położonej niebezpośrednio przy trasie krańcówki, jak np. Zdrowie w przypadku 9, czy Rojna przy 7
powinno mieć znaczenie. Ktoś kto mieszka przy trasie wariantu "głównego" ma mieć pewność że dojedzie wszędzie na tej trasie również wariantami z literkami. To oznaczało by m.in. rozbicie 58 na dwa numery.
W tej sytuacji z wielu linii powstanie kilka nowych linii. I tu pojawia się następna kwestia. Ponumerować autobusy praktycznie od zera, tak by podobnie kursujące linie miały kolejne numery, czy w miarę możliwości pozostawić obecną numerację (nawet jeśli sieć autobusowa w ramach reformy zostałaby ułożona praktycznie od nowa, nadal pewne linie, szczególnie obsługujące odcinki podmiejskie, będą się na ogromnej części trasy pokrywać ze starym układem), a nowopowstałym przez zamianę wprowadzających w błąd wariantów literowych na odrębne numery liniom nadać numery z "dołożonego" zakresu? Pierwsze wprowadzi jakiś porządek (choć porządek ten i tak będzie obowiązywać do czasu - gdy zachce się miastu dołożyć jakiejś linii jakiś odbiegający od głównej trasy wariant, nie przesuną przecież numeru połowie autobusów, bo to wprowadzi ogromne zamieszanie), ale trzeba będzie się od zera uczyć układu linii autobusowych w mieście. Drugie - zakonserwuje obecny nie zawsze logiczny układ.