STUDI pisze:3kV to jeszcze nie taki straszne napięcie - gorzej to np. naładowany kondensator o pojemności już kilku mikrofaradów do podobnego napięcie bo ilość energii jest już naprawdę wysoka.
Ale skończona, a podstacja trakcyjna jest w stanie dostarczać energię w sposób ciągły.
Zaś co do gitarowców o których dalej wspomniałeś - instalacje elektryczne na scenie potrafią być tam bardzo niechlujne. Często są podłączenia do różnych podstacji zasilających (bo "brak mocy") a wtedy to aż się prosi o kłopoty - tym bardziej jak wśród nagłośnieniowców uziemienie czy łączenie przewodów PE do obudów (urządzenia standardowo mają przełączniki odłaczające PE od obudów!) jest niemile widziane bo pojawiają się "brumy" (płyną prądy wyrównawcze przez przewody PE, obudowy, masy i ekrany kabli audio).
Ten wypadek, to akurat w szkole muzycznej, zdaje się, był. Sam jeszcze kojarzę przypadek z życia - z liceum, gdzie gdy kolega podłączał wzmacniacz do gitary elektrycznej do gniazdka przy scenie w szkolnej sali widowiskowej (nie mieliśmy sali gimnastycznej, a jedynie widowiskową), sprzęt potrafił go "pokopać". Mówił, że "nie ma uziemienia", ale ja mam podejrzenia, że tak naprawdę tam też ktoś styk ochronny gniazdka był podłączony pod "fazę" zamiast "zera". Bardzo niebezpieczna sytuacja, której być absolutnie nie powinno... Zresztą samo tzw. "zerowanie ochronne" też jest nie do końca bezpieczne (w razie przepalenia przewodu "zerowego" na stykach ochronnych pojawia się napięcie 230 V względem ziemi), ale przynajmniej jakąś ochronę - jeśli wykonane poprawnie - zapewnia.
Co do brumów i pętli masy, to czy rozwiązaniem nie jest tu uziemianie instalacji na tylko jednym końcu? Swoją rolę chyba mimo wszystko to uziemienie będzie spełniać, i o ile uziemienie urządzeń na obu końcach powodowało przepływ prądu 50 Hz przez instalację sygnałową (bo ziemia ma różne potencjały w różnych miejscach), to ta różnica potencjałów raczej nie była duża, skoro nie spowodowała uszkodzenia urządzeń, i człowieka też raczej nie skrzywdzi. Chyba.
Zdaje się, że takie przypadki zdarzają się jeszcze przy telewizji kablowej. W stacji czołowej masa ma inny potencjał niż w odległych blokach, i nie raz czyta się o przypadkach, gdy u kogoś gniazdko telewizji kablowej "kopie".
Oczywiście, że masz. Impedancja pętli zwarcia determinuje maksymalne natężenie prądu zwarciowego.
Tu mamy prąd stały, więc chyba spokojnie można to nazywać rezystancją, a nie impedancją. Choć impedancja też nie jest błędnym określeniem, rezystancja to przecież część impedancji.
Przy prądzie przemiennym 230 V 50 Hz część tej "pętli zwarcia" mogą stanowić elementy o charakterze pojemnościowym, przez które prąd stały nie przepłynie, ale już zmienny o tej częstotliwości - tak. Coś może być izolatorem dla prądu stałego, a dla prądu przemiennego 50 Hz już nie. Stąd w tym przypadku trzeba mówić o impedancji pętli zwarcia. Czy mam rację?
To była tylko uwaga. Podobnie jest z impedancją pętli zwarcia przewodów zasilających. Nie zwieramy ich zerową rezystancją ale - uwaga - inaczej ma się sprawa jak mamy indukcyjności i pojemności - pomimo iż mamy prąd stały to nagłe zmiany w obwodzie mają te same skutki co przy prądzie przemiennym.
W sumie zwarcie ma charakter nieliniowy, moment zwarcia to stan przejściowy - czyli jednak nie mam racji, nawet przy prądzie teoretycznie stałym znaczenie ma nie tylko rezystancja, ale ogólnie impedancja pętli zwarcia.
Przerwę na której staniesz okrakiem potraktuj jako połączenie równoległe dwóch rezystancji. W szeregu z nimi masz jeszcze spadek napięcia na jadącym tramwaju. Możesz sobie ściągnąć darmowy LTSpice i narysować sobie obwód podstawić rezystancje a on obliczy za Ciebie wszelkie natężenia i spadki napięć. Polecam. Zamiast szukać/przypominać/wyprowadzać wzorów kilka klików i np. wiem jakie minimalne napięcie mam przed stabilizatorem z racji tętnień wyprostowanego napięcia.
Znam LTSpice i zdarzyło mi się go używać. Ciężko nie znać oprogramowania tego typu studiując elektronikę. Ale podstawowe zależności typu dzielnik napięcia, dzielnik prądu (tak jak tu opisujesz połączenia równoległe i szeregowe rezystancji) są na tyle oczywiste, że do ogólnego zrozumienia sytuacji nie trzeba rysować rezystorów w Spice'sie. Wiadomo, że tam, gdzie jest większa rezystancja, popłynie większy prąd, a tam, gdzie mniejsza, mniejszy. Tam, gdzie mała rezystancja, odłoży się mniejsze napięcie (logicznie: jeśli między punktami rezystancja wynosi zero, są one tak naprawdę tym samym węzłem obwodu; w rzeczywistości z jednej strony nigdy rezystancja nie wynosi zero - nie licząc nadprzewodników, ale one występują w temperaturach bliskich zeru bezwzględnemu normalnie nie spotykanych, z drugiej strony wszystko jest względne i wartość rezystancji w określonej sytuacji może być pomijalna), tam gdzie duża rezystancja, odłoży się większe napięcie.
Podpowiem coś co umyka każdemu z braku praktyki. Robiąc instalacje w mieszkaniach standardowo wg projektów robiono pętle zasilające wszystkie gniazda, podłączenia lamp. Wtedy upalenie kawałka przewodu pomiędzy dwoma gniazdkami czy "puszkami" nie powodowało przerwy w dopływie prądu do pozostałych. Jaja się dzieją dopiero jak upala się drugi raz ale już na innym odcinku takiej pętli. Wtedy są sytuacje pozornie zrozumiałe np., że światło możemy zapalić jak włączony jest telewizor itp. Po prostu nagle mamy szeregowe łączone odbiorniki prądu.
Z tego co czytałem - w Polsce nie jest to standardem, i jeśli już się zdarza, to częściej w nowszych instalacjach niż w starszych (chyba że może w instalacjach bardzo starych - tam można spotkać też takie cuda, jak bezpiecznik na "zerze", bo w czasach przedwojennych i wczesnych powojennych zdarzały się systemy zasilania z dwiema fazami i napięciem międzyfazowym 220 V - także obecnie takie systemy są standardem w niektórych krajach). Za to - podobnie jak wspomniane zasilanie dwufazowe - jest to standard w niektórych krajach innych niż Polska.
Był bodaj odcinek programu "Usterka" (jeszcze z tej starej serii sprzed lat), w którym pokazany był przypadek, gdzie światło zapalało się tylko przy włączonym czajniku elektrycznym, czy jakoś tak. To ta sama sytuacja, którą opisujesz. Choć tam, oczywiście, specjalnie ją zaaranżowano.
Co do zasilaczy impulsowych. Ponieważ miejsce gdzie ma być przewód fazowy i neutralny w gniazdku jest jedynie zaleceniem a nie wymogiem
Prawdę mówiąc nawet to, że jest zaleceniem nic nie znaczy. Przy gniazdku podwójnym dla wtyczki, którą da się włożyć tylko w jedną stronę (np. ze stykiem ochronnym) raz faza będzie z lewej, a raz z prawej. To zalecenie to bardziej pomoc dla elektryka, który potem będzie grzebać w tej instalacji (sprawdza, gdzie jest faza - najpierw sprawdzi z lewej strony). I chyba tylko to.
Zrobię odskocznię - instalacje zbiorcze antenowe. Ekran przewodu antenowego połączony jest obudową na której jest potencjał 115V (AC) o wydolności rzędu jednego mA (na każdy odbiornik). Weźmy teraz takich 100 odbiorników i co mamy - no nawet 200mA (dwa razy więcej niż to co uznaje się, że powoduje zgon). 200mA przy 115V to już 23W!. Czy teraz już wiemy czemu kopią masy urządzeń AV podłączonych do badziewnych zbiorczych instalacji antenowych?
Ja w domu nie mam zbiorczej instalacji antenowej. Instalacja z jedną anteną i podłączonymi dwoma odbiornikami. I nawet tu masa potrafi pokopać. A jak przykładam wtyk Scart do obudowy magnetowidu VHS (stoi pod telewizorem jeszcze chyba tylko z przyzwyczajenia), widać iskrzenie. Między masą wtyku (drugi koniec kabla podłączony do jakiegoś innego urządzenia RTV, np. telewizora), a masą magnetowidu.
Miałem przypadek na początku lat 90-tych, budynek Chemii Spożywczej na PŁ
To już offtopic z offtopicu, ale czy Chemia Spożywcza to obecny BiNoŻ? Ten wielki budynek z wejściami z jednej strony od Wólczańskiej, z drugiej od Stefanowskiego, jeszcze niedawno najbardziej wysunięty na północ w całym kampusie (teraz na północ od niego jest jeszcze nowy budynek Inżynierii Procesowej przy samej ul. Żwirki)? Pomieszczenia łączone z kilku to całkiem możliwa historia. Na pierwszych semestrach mieliśmy laboratoria z fizyki, które same były rozlokowane po kilku połączonych ze sobą pomieszczeniach.
Czysta woda. Nawet destylowana to po kontakcie z powietrzem ma zawsze rozpuszczony CO2. Do tego w praktyce w wodzie są rozpuszczone sole mineralne i mamy już klasyczny elektrolit o całkiem dobrym przewodnictwie, lepszym niż nasze ciało.
Mimo wszystko żeby doszło w takiej sytuacji do porażenia, obwód: suszarka - woda - nasze ciało - ziemia musi mieć choć porównywalną rezystancję z obwodem zasilającym samą suszarkę (i dodatkowo zwieraną przez wodę wewnątrz jej obudowy). A ludzie (co prawda bezmyślni kompletnie) w ten sposób giną.
Za to suchy śnieg jest jako takim izolatorem.
I z tego powodu oblodzenie sieci trakcyjnej (czy lód, czy śnieg, jedno i drugie to zamarznięta woda) powoduje utrudnienia w ruchu kolejowym. Choć w sumie śnieg powinien być nawet lepszym izolatorem od lodu, bo w warstwie śniegu jest znacznie więcej powietrza. A powietrze to bardzo dobry izolator.
Słyszałem o przypadku - nie wiem czy autentycznym - gdy ktoś po założeniu na drzewku na zewnątrz domu lampek choinkowych - takich do użytku wewnętrznego - miał potem do zapłacenia spory rachunek za prąd, i to nieuzasadniony na pewno tylko tym, że te lampki były cały czas włączone. I słyszałem teorię, że to przez upływ prądu z instalacji lampek choinkowych do ziemi. Ale to raczej podczas odwilży musiało być
P.S. Jeszcze jedna ciekawostka z pogranicza urban-legend. Próbował ktoś na boso w deszcz wejść do tramwaju szczególnie takiego "starego"? Odradzam.
Słyszałem o przypadkach "pokopania" przy wsiadaniu do trolejbusu, ale tam jest nieco inna sytuacja - karoseria pojazdu odizolowana od ziemi.
Były ponoć też przypadki, gdy kogoś pokopała karoseria samochodu, który przez dłuższy czas stał zaparkowany pod linią wysokiego napięcia. W sumie to chyba jedyne logiczne uzasadnienie, dlaczego pod liniami wysokiego napięcia, w miejscach przecięć z drogami publicznymi, często ustawia się zakazy zatrzymywania się pojazdów. Tu, na przykład:
https://goo.gl/maps/G63VwwA5jXR2
O samo przebywanie ludzi pod linią nie chodzi, bo znajduje się pod nią także i boisko piłkarskie, na którym odbywają się nawet ligowe mecze (w najniższych klasach rozgrywkowych - to "stadion" Błękitnych Dmosin, obecnie w klasie A na poziomie okręgowym).