Radio Kielce pisze:Komunikacja zastępcza w Kielcach zostanie wprowadzona najpóźniej w poniedziałek. Część autobusów - jak informuje dyrektor Zarządu Transportu Miejskiego Marian Sosnowski- być może wyjedzie na ulice miasta w sobotę. Do Kielc przyjadą pojazdy typu PKS, nie będą one wyposażone w kasowniki, dlatego tez pasażerowie będą musieli wsiadać do nich przednimi drzwiami, pokazując bilety. Są już przygotowane rozkłady jazdy na komunikację zastępczą. Będą one rozwieszone na przystankach i umieszczone na stronie internetowej Zarządu Transportu Miejskiego. Niektóre linie autobusowe na czas funkcjonowania komunikacji zastępczej zostaną zawieszone. Na razie kielczanom pozostają jednak taksówki, busy i wygodne buty. Wielu z nich popiera jednak strajk w MPK.
Radio Kielce pisze:Umowa na świadczenie usług komunikacyjnych w Kielcach została definitywnie zerwana - poinformował nas prezes MPK Krzysztof Chrabąszcz. W nocy kierownictwo firmy zabezpieczyło klucze i dokumenty rejestracyjne samochodów. Dziś na trasy podobnie jak wczoraj i przedwczoraj nie wyjechał żaden autobus. Strajkująca załoga rozpoczęła tymczasem okupację firmy, domagając się odwołania jej dyrekcji. Bramę wjazdową okupuje kilkaset osób. Kierownictwo MPK przez dwie godziny nie mogło wejść na teren spółki. Zostało wpuszczone dopiero tuż przed 9.00.
Bogdan Latosiński szef Solidarności w MPK mówi, że część autobusów miała dziś w nocy wyjechać na trasy. Jednak okazało się, że zabezpieczone zostały kluczyki. Przewodniczący dodał, że cały czas czeka na rozmowy z władzami miasta i spółki. Protestujący domagają się także podpisania pakietu socjalnego przed planowaną prywatyzacją przedsiębiorstwa.
Prezes MPK, Krzysztof Chrabąszcz poinformował, że zabezpieczenie kluczyków i dokumentów było konsekwencją zerwania umowy ze spółką przez ZTM. Dodał, że było to jego obowiązkiem. Prezes powiedział, że pracownicy MPK formalnie wciąż mają pracę. Wiąże ich bowiem umowa ze spółką.
Echo dnia pisze:Załoga MPK sama z bałaganem
Strajk załogi Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji sparaliżował komunikację. Nie wiadomo, kiedy sytuacja zostanie rozwiązana.
Załoga MPK strajkuje już trzeci dzień, pozbawieni transportu kielczanie są wściekli, na ulicach miasta niesamowite korki, a prywatni przewoźnicy zacierają ręce. Nad całym bałaganem nie ma kto zapanować, bo prezydent Kielc jest w delegacji!
Strajkują, bo nie mają wyjścia
O godzinie 4 we wtorek załoga Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji w Kielcach rozpoczęła strajk generalny. Od tej pory na ulice Kielc nie wyjechał żadne autobus miejski. Załoga jest zdeterminowana do walki o swoją przyszłość.
- Sześć lat temu zrezygnowaliśmy z części wynagrodzenia, od dwóch lat błagamy zarządy firmy o podwyżkę. Nie dzieje się nic. Chcą nas sprywatyzować bez pakietu socjalnego, który mamy zagwarantowany w uchwale Rady Miasta. Dłużej tak być nie może - mówił we wtorek rano rozgoryczony Bogdan Latosiński, przewodniczący związkowej Solidarności w MPK.
Do strajkującej załogi we wtorek tuż przed godziną 5 wyszedł Krzysztof Chrabąszcz, prezes spółki MPK. Prosił kierowców o zaniechanie protestu. - Wiecie czym grozi wasz strajk. Zastanówcie się nad konsekwencjami - przekonywał grupę około 200 osób.
Prośby, straszenie i argumentacja zarządu na nic się zdała. We wtorek i w środę na kieleckie ulice nie wyjechał żaden autobus. Podobnie ma być dzisiaj, bo załoga ogłosiła strajk bezterminowy, dodatkowo pojawił się wniosek o postawieniu wotum nieufności dla zarządu spółki.
- Teraz nie mamy już nic do stracenia, bo praktycznie przestaliśmy być pracownikami MPK, ale łatwo nie damy za wygraną. Nie opuścimy bazy dopóki nie przyjdzie do nas ktoś z zarządu firmy i władz miasta. Chcemy z nimi porozmawiać, bo na razie traktowani jesteśmy niepoważnie - przekonywał przewodniczący komitetu strajkowego.
Na zajezdni przy ulicy Jagiellońskiej strajkujący zajmowali się we wtorek nie tylko dyskusjami o przyszłości - trzech pracowników MPK w czasie strajku było pod wpływem alkoholu. - Gdyby się powtórzyły takie sytuacje natychmiast będziemy wydalać takich pracowników - stanowczo mówił Bogdan Latosiński.
MPK ma zostać sprywatyzowane przez firmę Veolia Transport. Oferują nowe autobusy, ale pracownikom nie chcą zagwarantować podwyżek.
Muszę przyznać, że to niesamowite. Ale wydaje mi się, że ten protest jest efektem jakichś długotrwałych konfliktów czy problemów, a planowana prywatyzacja przelała czarę goryczy. Na pewno protest dla miasta skończy się gigantycznymi stratami - musieli nagle wynająć nową firmę, która mogła narzucić dość ciężkie warunki. Trudno będzie się podróżowało - skoro ludzie będą musieli wsiadać przednimi drzwiami, powstaną liczne opóźnienia. Nie będzie za to gapowiczów. W tej sytuacji pracownicy MPK są realnie zagrożeni utratą pracy. Veolia może odstąpić od zakupu przedsiębiorstwa, a ZTM podpisze umowę z kimś innym. Popieram jednak kierowców!
Generalnie, jeżeli firma przestaje świadczyć usługi w tak ważnej dziedzinie, a pobiera dość duże pieniądze za to, to nie ma się co dziwić, że tak się stało. Wątpię, żeby ich nie ostrzegano, tym bardziej, że orgaanizacja takiego protestu trwa i pewnie było o tym głośno. Lepiej, żeby się szybko dogadali, bo wkrótce Transexpo, a chyba w Kielcach nie chcą, by cały świat zobaczył taki kryzys.
Wracając do Kielc, kryzys tak szybko się nie skończy bo mamy tu konflikt interesów i to dość ostry. Pracownicy chcą podwyżek, a Veolia nie chce im ich dać. Ponadto prywatny przewoźnik widzi, że sobie z kierowcami w kulki nie poleci. Jak mówię, Veolia może odstąpić od kupna, miasto może nie podpisać umowy, a nawet jeśli to zrobi, to musi minąć jeszcze trochę czasu. A MPK będzie generować długi, bo nie ma zysków a musi płacić pensje. Czyżby to miał być koniec MPK Kielce?
Ale żeby tak przez kilka dni bez żadnej komunikacji?! Codziennie taksówka z okolicy CZMP na Północną to ok. 40 zł! Pieszo? Chyba żart. Póki nie ma KZ to współczuję mieszkańcom Kielc.
Kto by pomyślał że miasto tak brutalnie to rozwiąże
Miasto brutalnie rozwiązało, bo wcześniej bardziej brutalne rozwiązanie zastosowali kierowcy. To było z ich strony przegięcie. Ten kryzys jest już na tyle poważny, że MPK może się z niego nie pozbierać.
Marcin pisze:Jak to nie są potężne? :> To jest ponad 200 000 osób. I jeszcze połowa tego dochodzi z okolicznych miejscowości, do których dojeżdżało MPK.
Otóż to. Kielce są duże, przecież to stolica woj. świętokrzyskiego. Sieć linii podmiejskich nie jest też uboga, więc problemy z dostaniem się do pracy są zapewne duże. I trzeba brać pod uwagę, że w jednej miejscowości mogą akurat jeździć tylko autobusy z kieleckiego MPK.
Ale wyobraźcie sobie jak byłoby "wesoło" i ilu dawno niewidzianych znajomych można by było spotkać na głównych szlakach pieszych. Tu by się przeszło 2 km z dawno niewidzianym kumplem ze studiów, to za rogiem spotkałoby się koleżankę z liceum. Podążając dalej machnęłoby się ręką do kumpla z podwórka idącego z przeciwka Myślę, że taka podróż jak w moim przypadku z centrum na Widzew wzdłuż Piłsudskiego byłaby całkiem przyjemna i obfitowała w liczne spotkania oraz może nawiązałyby się nowe znajomości. Później opowiadałoby się historie dzieciom w jaki to nietypowy sposób poznali się ich rodzice, podczas wspólnych spacerów (niestety mało romantycznych) w trakcie strajku pracowników komunikacji miejskiej. Czyż nie jest to ciekawsza historia od tradycyjnej – poznaliśmy się na prywatce