Region | Myślenice 2009.03.09 06:00 Działka na dworcu: kancelaria doniosła, policja przesłuchuje.
KONTROWERSJE. Myślenicki PKS zdecydował się na obronę swoich interesów, które jego zdaniem zostały naruszone poprzez zaniżoną cenę sprzedaży gruntu kupcom
Policja w Myślenicach przesłuchała już prezesa myślenickiego PKS Michała Kika oraz przewodniczącego NSZZ "Solidarność" przy tej spółce Marka Jawora. Powód? Sprzedaż działki przez spółkę (której wtedy, w 2007 roku, większościowym udziałowcem była gmina Myślenice) kupcom zrzeszonym w lokalnym oddziale Krakowskiej Kongregacji występującym pod szyldem Galerii Myślenice. Doniesienie złożyła kancelaria prawna, działająca w imieniu myślenickiego PKS-u. Jak się dowiedzieliśmy nieoficjalnie, na celowniku PKS-u znalazły się dwie osoby: Maciej Ostrowski jako burmistrz Myślenic oraz Janusz Kościelniak, który w 2007 roku przez krótki czas był prezesem spółki.
Przypomnijmy, sprzedaż działki, na której jeszcze do niedawna stał dworzec myślenickiego PKS - a gdzie dzisiaj trwają prace przy budowie Galerii Myślenice - wciąż wzbudza wiele kontrowersji. Głównie za sprawą kwoty, na jaką opiewała transakcja. Niemal dokładnie przed rokiem, 18 lutego 2008 roku, krakowski Sąd Okręgowy orzekł, że uchwała zgromadzenia wspólników akceptująca cenę działki (3,5 mln zł) powinna zostać uchylona. Pozew złożył Marek Jawor.
Sprawa jest o tyle interesująca, że mamy do czynienia z diametralną zmianą stanowiska przez PKS. Poprzedni prezes spółki Krzysztof Michalski złożył do sądu odwołanie od wyroku, mimo że... był on dla firmy korzystny.
- Operat szacunkowy opracowany przez niezależną kancelarię biegłych rewidentów ocenił wartość nieruchomości na ponad 5 milionów złotych - przypomina dzisiaj Bogusław Makowski, rzecznik prasowy MPK Łódź, większościowego udziałowca PKS Myślenice. - Tymczasem podczas zgromadzenia wspólników w listopadzie 2007 roku podjęto uchwałę o sprzedaży działki za 3,5 mln zł. Teren, wraz z budynkiem dworca, został więc sprzedany Galerii Myślenice, której jedną z reprezentantek - zupełnie przypadkiem - jest Lucyna Gowin, radna miejska z Myślenic... - mówi Makowski.
W specjalnym oświadczeniu skierowanym do naszej redakcji rzecznik przypomina, że zgromadzenie wspólników, podczas którego wyrażono zgodę na sprzedaż działki, zostało zwołane na godzinę 7.15, gdy kierowcy - będący mniejszościowymi udziałowcami w spółce - nie mogli wziąć w nim udziału, ponieważ w tym czasie odbywały się kursy dowożące dzieci do szkół.
- Sąd w Krakowie uznał, że zaoferowanie działki Galerii Myślenice bez przetargu stanowiło realizację polityki gminy, a nie spółki PKS, w której udziały mieli pracownicy. Tymczasem spółka miała dbać o interesy pracowników, a nie większościowego udziałowca. A zatem preferowanie konkretnego nabywcy wyraźnie wskazuje, że przedstawiciele gminy Myślenice w spółce PKS realizowali interesy Galerii Myślenice, a nie PKS-u. A to można zakwalifikować jako działanie na szkodę spółki. Dlatego wynajęliśmy kancelarię prawną, która została zobowiązana do podjęcia stosownych kroków w celu zabezpieczenia interesów spółki i to ona skierowała doniesienie na policję - mówi Bogumił Makowski.
Zapytany przez nas o przebieg postępowania komendant myślenickiej policji Zbigniew Filiczak odmówił, na tę chwilę, jakiegokolwiek komentarza.
Tymczasem Marek Jawor jest zdziwiony tym, że dopiero teraz - ponad rok po ogłoszeniu wyroku w sprawie uchylenia uchwały o sprzedaży działki - myślenicki PKS poczynił kroki prawne. - Wolałbym, aby dla dobra sprawy toczyła się ona poza Myślenicami - mówi krótko.
Co jeszcze czytamy w oświadczeniu rzecznika MPK Łódź? "Skoro mienie przedsiębiorstwa państwowego przeszło na spółkę, to miasto Myślenice ani jego władze oraz miejscowi radni nie mogą traktować go jako własnego i wykorzystywać do realizacji swoich celów". - Oczywiście przy założeniu, że sprzedaż nieruchomości na rzecz Galerii Myślenice była realizacją celów gminy - precyzuje Bogumił Makowski.
- Przy okazji warto zaznaczyć, że Sąd Okręgowy w Krakowie podkreślił, iż losy mienia państwowego lub komunalnego kupowanego na preferencyjnych warunkach wskazują, że najczęściej niezwłocznie po upływie karencji przewidzianej w umowie jest ono odsprzedawane z bardzo dużym zyskiem inwestorowi, który równie dobrze mógłby je kupić bezpośrednio w wyniku przetargu.
Maciej Hołuj
Tyle zostało z budynku dworca PKS w Myślenicach stojącego na działce sprzedanej przez spółkę (jeszcze wówczas z większościowym udziałem gminy) Galerii Myślenice.
Fot. Maciej Hołuj