Witam wszystkich! Chciałem opowiedzieć swoją przygodę z marszrutkami na Ukrainie. Pierwsza rzecz: marszrutka, czytaj nasz podmiejski autobus jakieś 20 lat temu.
Przystanki - nie ma rozkładu jazdy, nie ma czasu przyjazdu. Plus taki, że autobusy (marszrutki) jeżdżą naprawdę często, ale dowiedzieć się gdzie jadą to już inna sprawa. Aha, do tego marszrutka zatrzymuje się wszędzie, wystarczy pomachać kierowcy; nie trzeba iść na przystanek nawet. Nie wiedziałem o tym, więc poszedłem
Bilety - brak. Kilka przystanków przed końcem naszej podróży trzeba dać pieniądze kierowcy. Czasem jest tak dużo ludzi, że trzeba pieniądze przekazywać drogą pantoflową. Ale pieniądze dać trzeba, bo kierowca może wyjść i zrobić nam awanturę na ulicy.
Ostatni przegląd - widziałem tabliczkę, z datą ostatniego przeglądu marszrutki. Data była z 1980 któregoś roku
Stan techniczny - mieszkałem długi czas w Odessie i nigdy nie zapomnę, jak kilka miesięcy jeździła marszrutka, która miała pękniętą szybę na skos. Z jednego rogu do drugiego. Jeździła tak dobre kilka miesięcy i nikt się nie przejmował
Ogólnie polecam takie doświadczenie dla osób, które w ogóle nie znają rosyjskiego! Mówienie po ang na ulicy czy w marszrutce nic nie da
Odessa i marszrutki
-
- Niemowa
- Posty: 1
- Rejestracja: pt 15:41, 30 sty 2015
To bardziej odpowiednik naszych minibusów, szczególnie tych najdzikszych (Lubelszczyzna, Małopolska, Zakopane).
PcForum.eu - Bo IT to nasza pasja!
format c: - najlepszy sposób na wszelkie problemy z Windowsem...
Bykom Stop (i ImageShackowi też)
format c: - najlepszy sposób na wszelkie problemy z Windowsem...
Bykom Stop (i ImageShackowi też)
- prof_klos
- Megagaduła
- Posty: 3415
- Rejestracja: czw 23:10, 21 gru 2006
- Lokalizacja: Pabianice | Piaski
Re: Odessa i marszrutki
To ja dodam tylko, że jak Odessa to tylko... tramwaj bagienny!
Myślę, że każdy wie o czym mówię.
Myślę, że każdy wie o czym mówię.
Wszystko co dobre skończyło się w 2008 roku...