[Bytom] Zbanktrutowało PKM Bytom :(

Forum o ważnych wydarzeniach komunikacji poza regionem łódzkim.
teufel
Sympatyk forum
Posty: 793
Rejestracja: wt 09:02, 03 sty 2006

[Bytom] Zbanktrutowało PKM Bytom :(

Post autor: teufel »

GW pisze:
Przedsiębiorstwo Komunikacji Miejskiej w Bytomiu jeszcze parę lat temu wypłacało swoim akcjonariuszom potężne premie z zysków. Dziś firma zatrudniająca 650 osób ma ponad milion długu, zero gotówki na benzynę i wierzycieli na karku.

Bytomski PKM to nie malutka firma przewozowa, ale przedsiębiorstwo z 30-letnią tradycją. Tydzień temu firma ogłosiła likwidację i od tego czasu z zajezdni nie wyjechał żaden ze stu autobusów.

Kierowcy codziennie przychodzą jednak do pracy. Podpisują listę obecności, potem przez osiem godzin stoją przy autobusach: palą papierosy, naradzają się, nasłuchują jakiejś informacji z biurowca. Ktoś z nudów śpiewa, ktoś ze złości przeklina. Niektórzy nadal nie mogą uwierzyć w to, co się stało.

Marek Sarnes w feralny piątek, gdy gruchnęła wieść o bankructwie, jeździł do późnego wieczora. - Zjechałem o 23 i słyszę: "nie tankuj, nie myj wozu, tylko idź do domu, bo to już koniec". W pierwszej chwili myślałem, że to jakiś głupi kawał. Okazało się, że gdy ja robiłem ostatnie kursy, oni, to znaczy Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy, głosowali właśnie nad likwidacją PKM-u - denerwuje się Sarnes, który jest kierowcą od ponad 20 lat.

- Po prostu wrzucili nas do rynsztoka - mówi Emil Czekaj, kolejny kierowca.

Dziś nikt nie potrafi jednoznacznie powiedzieć, dlaczego PKM skończył tak marnie. Pewne jest tylko, że firma zatrudniająca 650 osób ma ponad milion długu, zero gotówki na benzynę i wierzycieli na karku.

- Nieudolne zarządzanie, przekręty i ciągłe wojny prezesa z KZK GOP - tłumaczą przyczyny upadłości kierowcy.

- Galopujące ceny paliwa i skandaliczne zachowanie KZK GOP - odpowiada Piotr Heine, do niedawna prezes, a dziś likwidator PKM-u.

O tym, że w firmie brakuje gotówki, szeptano od jakiegoś czasu, ale krach PKM-u rzeczywiście przypieczętował spór z KZK GOP. Związek nie zgodził się na przedłużenie programu pilotażowego i zatrudnienie na stałe ponad setki konduktorów. Szybko przygarnął ich PKM Bytom i konduktorzy zaczęli sprzedawać bilety. KZK GOP nie zamierzał jednak tego tolerować i na sześciu liniach wypowiedział firmie umowę. Doszło do kuriozalnej sytuacji, bo przez pewien czas kursowały tam podwójne autobusy: te należące do PKM-u Bytom i wozy z Gliwic, wynajęte przez KZK GOP.

Bytomskie przedsiębiorstwo nie dało jednak rady przeciągać sporu, bo KZK GOP przestał płacić za obsługę sześciu spornych linii. To, zdaniem prezesa Heinego, doprowadziło firmę do upadku. - Jeżeli KZK GOP miał jakieś pretensje, to powinni iść z tą sprawą do sądu, a nie od razu zrywać z nami umowę. Teraz będziemy domagać się odszkodowania. Jestem przekonany, że będą musieli nam je zapłacić - mówi Heine.

- To było jawne pogwałcenie umowy. Na tych liniach sprzedawano podwójne bilety. Musieliśmy zareagować - wyjaśnia Alodia Ostroch, rzeczniczka KZK GOP.

Tymczasem kierowcy mówią, że spór z KZK GOP o konduktorów był tylko pretekstem dla zarządu, by zlikwidować firmę. Ich zdaniem z PKM-u od dawna wyparowywała bowiem gotówka. Pieniądze zniknęły m.in. z kasy zapomogowo-pożyczkowej, do której pracownicy wpłacali comiesięczne składki. - Prezes tłumaczył, że wydał je na paliwo - mówi jeden z kierowców.

Pracownicy pytają też, gdzie się podziało 2,8 mln zł na wyposażenie i ubrania dla uczestników programu pilotażowego. Z tych pieniędzy wynajęta firma miała m.in. montować nowe fotele w autobusach (jeden kosztował 400 zł). - Wszyscy wiedzą, że przykręcali je nasi mechanicy za pięć złotych za godzinę - mówią kierowcy.

Prezes Heine zapewnia, że z programu pilotażowego firma może rozliczyć się z każdej złotówki, na wszystko są faktury.

Również w przypadku kasy zapomogowej nie ma sobie nic do zarzucenia. - Wszystkie pieniądze szły na bieżącą działalność i nie zawsze było co do kasy odprowadzać. Ale większość pracowników, którzy ubiegali się o pożyczkę, dostała ją - zapewnia.

Wygląda na to, że bankructwo PKM-u zaskoczyło nie tylko pracowników, ale i Krzysztofa Wójcika, prezydenta Bytomia. To on był jednym z orędowników zatrudnienia konduktorów i wystąpienia miasta z KZK GOP. - Nie mieliśmy pełnej wiedzy o kondycji finansowej PKM-u - mówi Jacek Wicherki, rzecznik prasowy magistratu. Zapewnia, że prezydent niebawem odniesie się do sprawy.

- Kiedy? - pytamy.

- Jak tylko wróci z urlopu - odpowiada rzecznik.

Kierowcy mówią, że to już koniec ich firmy. Prezes Heine przekonuje, że PKM mógłby wydzierżawić autobusy spółce zależnej i wrócić jeszcze do gry.

Aby wystartować jednak w jakimkolwiek przetargu, firma transportowa musi mieć zapas gotówki przynajmniej taki, by przez miesiąc jeździć bez dotacji KZK GOP. Tymczasem PKM w Bytomiu ma tylko długi.

Przykre jest, że na czyichś zagrywkach i wojenkach tracą mieszkańcy Bytomia i MKM:(
rkplodz
Fan forum
Posty: 3520
Rejestracja: pn 20:59, 11 lip 2005
Lokalizacja: z miasta Łodzi się wywodzi
Kontakt:

Post autor: rkplodz »

mieszkańcy to jakoś strrrasznie nie stracili na razie - KZK szybko zorganizowało innych przewoźników, pocierpieli z 1 max 2 dni. A od stycznia, kiedy Bytom przestanie być w KZK, to zobaczymy co wymyślą - może będzie lepiej, wszak system KZK idealny na pewno nie jest.
morton
Megagaduła
Posty: 2988
Rejestracja: wt 07:16, 12 lip 2005
Lokalizacja: Łódź - Dąbrowa

Post autor: morton »

To był chyba najgorszy przewoznik (lub jeden z najgorszych), wiec to chyba lepiej dla pasażerów.
ODPOWIEDZ