Pamiętam z lat 1996-1997, że nie było takiego dziadostwa jak teraz. Owszem zdarzały się już na dużą skalę mazańce markerowe na tylnych oparciach O405N, ale nie było to jeszcze tak wielką plagą jak teraz, a tramwaje były dużo bardziej schludne. Moją uwagę zwrócił w kilku, a raczej nawet kilkunastu Ikarusach z Nowych Sadów (m.in serii 27xx) napis KAZIU BOSS. Był zawsze w tym samym miejscu, nad łukiem przejścia z naczepy do ciągnika, po wewnętrznej stronie naczepy. Gość miał swój "styl" i był rozpoznawalny. Później modne stały się EX'y, a już LOT'y, swego czasu zdominowały "rynek" bazgrołów, gdyż zdarzało się w niektórych wagonach, że napis ten istniał na każdej szybie i każdym oparciu foteli. Wtedy też na szeroką skalę weszły mazanie świecą i drapanie szyb, które jest już szczytem chamstwa, dziadostwa, debilizmu itd., gdyż taka szyba nadaje się już tylko do wymiany. Obecnie albo MPK przykłada większą uwagę do dbałości o czystość, albo duża ilość zbulwień sprawiają wrażenie, że w drugich wagonach jest w miarę czysto, ale wcześniej do drugich wagonów, aż odechciewało się wsiadać. Szyby porysowane, pomazane farbą, markerami, świecami, że nic przez okna nie widać, wysprejowane ściany, sufity i podłoga oraz wszystkie miejsca, gdzie tylko się dało. Jednym słowem koszmar. Dla takich bezmózgowców (a także dla pseudokibiców), to powinny wychodzić specjalne wagony, które zamiast szyb w oknach powinny mieć stalowe kraty, a wnętrze powinno świecić pustką, bez foteli i poręczy. Ściany i sufit powinny być obite blachą, a nie dyktą, a wszystko pomalowane jedynie farbą podkładową. Oczywiście wszelkie szafy powinny być pancerne, żeby się dziadostwo nie dostało. A najlepiej jakby do pierwszego wagonu składu podczepiano wagon towarowy
Wiadomo jednak, że konwencja genewska i problem z oddzieleniem trzody od pasażerów, więc kiedyś wymyśliłem pewne rozwiązanie, którym byłoby wprowadzenie solówek zamiast dwuskładów. Oczywiście z jednoczesnym podniesieniem częstotliwości kursowania tramwajów. Czyli np. zamiast skład co 8 minut, to solówka co cztery. Eliminowałoby to problem dewastacji drugich wagonów oraz ówczesne wysokie bezrobocie (które obecnie dzięki wycieczkom do Irlandii sporo spadło i raczej byłyby problemy kadrowe jak w przypadku kierowców).
Reasumując. Tak jak do opóźnień i braku kursów, tak i do podróżowania w chlewie należy przywyknąć. Ludzie są przecież ludźmi i inni nie będą, nie przetłumaczy się debilom, że niszcząc mienie MPK niszczą swoją własność, tak jak nie przetłumaczy się palaczom, że bez powodu nie naklejono napisów o zakazie palenia w obrębie przystanków. Żeby to wszystko upilnować to na każdym przystanku (o właśnie - nie zapominajmy o wiecznych dewastacjach wiat przystankowych i rozkładów jazdy, które także są plagą, chyba nawet bardziej dokuczliwą niż dewastacje taboru) i w każdym wagonie musiałby przez cały czas jego użytkowania, przebywać patrol składający się najlepiej z 2 lub 4 osobowej grupy antyterrorystów z gotową do natychmiastowego użycia bronią na ostrą amunicję.