mch pisze:Żeby jeździć automatem tez trzeba przejść stosowne przeszkolenie. To nie jest tak jak ci się wydaje, że siadasz, wciskasz pedał i samo jedzie.
Żeby jeździć automatem ... to trzeba się do tego PRZYZWYCZAIĆ tu nie ma nic do uczenia.
A sama jazda właśnie polega na tym że siadasz wciskasz pedał i samo jedzie.
Nie potrzeba żadnych szkoleń, trzeba pamiętać o kilku zasadach
- nie jeździmy na luzie bo zniszczymy skrzynię i zużyjemy więcej paliwa
- jeśli już luz to przy holowaniu na krótkie dystanse
- nie odpalamy z popychu
- nie stoimy długo w miejscu przy włączonym biegu
- aby włączyć bieg wciskamy hamulec
- na śliskiej nawierzchni zasadniczo ruszamu bez gazu
- na śliskiej nawierzchni wyłączamy retarder (jeśli wóz jest w to wyposażony)
- pamiętamy o tym że automat po puszczeniu hamulce pełza (sam jedzie)
TO WSZYSTKO.
Nie potrzebujemy żadnej wiedzy o skrzyni - nawet w MPK warsztat nie zajmuje się automatami tylko odsyła je do autoryzowanych serwisów.
PRZYZWYCZAJENIE DO JAZDY AUTOMATEM w przypadku miejskiego autobusu oczywiście oprócz oczywistego faktu że nie wciskamy sprzęgła, nie zdejmuejmy nogi z gazu podczas zmiany biegów i nie wajchujemy, polega przede wszystkim na odmiennym hamowaniu. W autobusach z reguły razem ze skrzynią zintegrowany jest retarder (zwalniacz) - urządzenie to ma wspomagać hamowanie i oszczędzać klocki hamulcowe.
W skrócie działa to na zasadzie wyhamowywania poprzez opory oleju ze skrzynii biegów (sa też retardery elektryczne).
Właczanie retardera jest z reguły zintegrowane razem z pedałem hamulca.
O ile przy hamowaniu bez retardera nie zmieniając położenia hamulca mamy stałą siłę hamowania bez względu na prędkość, to hamowanie retardera jest proporcjonalne do szybkości jaką ma pojazd.
Dlatego kierowcy autobusu, który pierwszy raz zasiada za kierownicą automata może sprawić trudność zatrzymywanie się we właściwym miejscu - albo staje wcześniej albo dalej. Do tego same załączanie/wyłączanie reatardera podczas hamowania może powodować szarpnięcia - trzeba łagodniej operować hamulcem niż w przypadku lewarka.
Na śliskiej nawierzchni przy samym końcy hamowania trzeba mieć na uwadze fakt że automat moze nas troche pchać do przodu (napęd cały czas jest przekazywany)
Automat w teorii powinien zmieniać biegi płynnie (przekazywany moment w sposób ciągły) i lepiej od człowieka. W praktyce jednak występują szarpnięcia przy zmianie biegów. Na manualu jest możliwe zmieniać biegi płynniej niż na automacie.
Poza tym automat z reguły zmienia biegi tylko przy określonej prędkości obrotowej (teoretycznie najbardziej optymalnej - praktycznie czasami zdarza mu się żyłować silnik lub zredykować za wcześnie) Mimo wszystko człowiek (dobry kierowca) chociaż zawodny jest lepszą jednostką sterującą skrzynią niż elektronika.
Napewno jazda automatem jest MNIEJ MĘCZĄCA i teoretycznie bardziej bezpieczna (czasami jazda automatem może być usypiająca
).
Wajchowanie 10 godzin w starym Ikarze może być bardzo męczące.
Aktualnie nie można zdawać na prawo jazdy w naszym kraju na skrzynii automatycznej (wyjątek stanowią inwalidzi). Polska (i ogólnie Europa) to nie USA czy Japonia i te przestarzałe, prehistoryczne urządzenia jakimi są skrzynie manualne stanowią większość.
Prawda jest taka - obojętnie jaki to jest pojazd, jeśli przesiadamy się z jednego na drugi to dobrzeby było coś wiedzieć na jego temat, mieć możliwość jazdy takim wcześniej, czyli PRZYZWYCZAIĆ SIĘ DO JAZDY TAKIM POJAZDEM, oczywiście dobry kierowca (zwłaszcza zawodowy) możę wściąśc w cokolwiek co widzi pierwszy raz w życiu i bez problemu pojedzie.
Dlatego właśnie trudno sobie wyobrazić aby świeży kierowca wsiadł i wiózł ludzi pojazdem, który widzi pierwszy raz w życiu.
W MPK ŁÓDZ to przyzwyczajenie polega na tym, że ci kierowcy, którzy
nie mieli doświadczenia w jeżdzie takimi autobusami wcześniej zaczynają pracę jako PILOT - osoba tankująca i przeprowadzające przez myjnie autobusy.
W samym MPK szkoły jazdy już nie ma (a kiedyś szkoliło się masa ludzi - mówiono "fabryka kierowców"). Pozostali kierowcy z uprawnieniami instruktora - każdy chętny mógł wykupić godziny jazdy ale nie mógł w takiej "szkole" zdawać na prawo jazdy. Dlatego głównie używano ich do tzw "objazu linii" - zaznajomienia świeżych kierowców z trasami linii (to właśnie wymaga najwięcej czasu poświęconego przez świeżego kierowcę a nie "nauka jazdy" bo z reguły zatrudnia się ludzi, którzy już umieją jeździć).
Wraz z likwidacją ostatnich autobusów "L"-ek skończyły się objazdy i zostali patroni. Każdy świeży w zależności od tego jak bardzo jest świeży jeździ jakiś czas razem z innym kierowcą który zaznajamia go ze szczegółami tej pracy
Po drugie - H9 jest krótsza od współczesnego taboru miejskiego (cały czas mówimy o taborze jednoczłonowym, a nie przegubach
Corsa jest krótsza od Astry. Jak ktoś bedzie jeździł corsą to nie będzie umiał jeździć Astrą ? Może znajdą sietakie osoby. Ale w przypadku autobusów mówimy tu o kierowcach zawodowych - dla niech takie niuanse jak metr w tą czy w tą nie ma żadnego znaczenia.
Zasady prowadzenia DŁUGICH DUŻYCH POJAZDÓW jak np autobus są takie same bez względu na to czy to jest autobus 8,10,12 czy 15 metrowy.
Nawet różnice w prowadzeniu przeguba czy "krótkiego" nie są tak duże.