Moja Pierwsza Milosc
Moja Pierwsza Milosc
to dokoncze historie z moja Pierwsza Miloscia, bo przegadalismy dzis na skype pol dnia...
Ja mialem cholernie wkurzajacy dzien... poszedl prad w polowie domu... a Natascha mi dzwoni na skype... to ja latam jak debil od korkow, przez kontakty, zarowki... sprawdzam wszystko probowka... i dopadam kompa, zeby Jej odpisac... wariactwo...
Korki okey, latam z probowka od kontaktu do kontaktu, pies glupieje, bo ja sie normalnie tak nie zachowuje. Dzwonie do Mojej Lepszej Polowy, jak jest w kontrakcie wynajmu tej chalupy, tego gniota, tej rozwalajacej sie rudery. Ale caly czas czujnie przy kompie, co Natascha napisze...
Jade do firmy, od ktorej wynajmujemy ten kawalek pomylki, pan bardzo uprzejmy, ale po angielsku ni kuta, ale proponuje mi hiszpanski lub portugalski. Ja mu na to ze wole po dunsku lub po polsku. Stanelo na francuskim, ale ze ja kiepsko po francusku, od razu swich na angielski mam, to nam poszlo calkiem niefajnie. No i zaczelo sie pismo obrazkowe, czyli wrocilismy do malowania po scianach. Namalowalem wiec Panu dom, jak wyglada i w ogole jaki widok z okna oraz opisalem gdzie nie mam pradu... tfu wroc... narysowalem gdzie nie mam pradu. Pan sie przejal, oczywiscie, kazdy by sie przejal... pocmokal, karpika strzelil... bardzo francuskie (choc Hiszpan) obiecal przyslac elektryka.
Wracam do domu... Natascha caly czas na skype... ja caly czas bez pradu. Mam prad w 5 kontaktach i nadzieje na elektryka, choc sam juz to wszystko rozebralem i posprawdzalem wczesniej, bo sie znami sie nie boje jak mnie popiesci. Natascha mi wypala: ide sobie kawe zrobic. No i mnie trafilo bo ja dopiero po 3 dzis... to Jej mowie mnie tez kawe zrob, bo nie mam jak... niestety skype jeszcze nie wymyslil teleporterow, a ogame juz tak. Natascha nie zna nie zna niestety oGame... moze lepiej.
To kombinuje mam 5 kontaktow... w sumie telewizor mi niepotrzebny, odlaczam telewizor i targam z kuchni ekspres do kawy... od razu lepiej... ja jednak jestem zajebisty.
Gadamy Natascha ma syna... prawie tak wielki jak ja, ale skubaniec ma lepsze perspektywy... On jeszcze rosnie ja juz nie. Strasznie mnie wkurza, ze juz przestalem rosnac. Urosl bym sobie jeszcze. Ale nie spoko, butow na koturnie nie kupuje.
Ide po nastepna kawe... do kuchni. A tu zaaskoczka, nie ma ekspresu... sila przyzwyczajenia... ekspres przetargalem do salonu przeciez, ale nie cukier i lyzeczke, ktora nauczylem sie oplukiwac pod kranem po zamieszaniu kawy... Ina jestes wielka nauczylas mnie wreszcie tego.
No i zapitalam z kuchni do pokoju i z pokoju do kuchni... maratonczyk, zrobic kawe, zamieszac, oplukac lyzeczke.
W miedzyczasie podsylam Nataschy moje fotki... te zajebistsze, a co, na bogato, w koncu moja pierwsza milosc... a Ona mi kadzi.
Musze wyjasnic, ze ja zajebiste fotki robie, jak sie uda, bo jak nie, to zwalka, ale to wiadomo. Wiem studiowalem dziennikarstwo, i wiem, ze zdania poczwornie zlozone sa zwalone... ja mam jednak ciezki styl.
Czekam na elektryka...
Czekam na elektryka...
Natascha mowi, ze zjebala pol dnia na gadaniu ze mna.
Wymyslilem podlaczenie lodowki, mam ostatni przedluzacz i dzialajace gniazdko. Odbedzie sie to kosztem telefonu domowego, ktorego nikt i tak nie uzywa. jestem zajebisty... podlaczam lodowke...
Teraz sobie spokojnie moge czekac na elektryka... Natascha niestety wraca do roboty, jakiegos miksowania filmow... ja wracam do oGAme i stawiania packow
Bart
Ja mialem cholernie wkurzajacy dzien... poszedl prad w polowie domu... a Natascha mi dzwoni na skype... to ja latam jak debil od korkow, przez kontakty, zarowki... sprawdzam wszystko probowka... i dopadam kompa, zeby Jej odpisac... wariactwo...
Korki okey, latam z probowka od kontaktu do kontaktu, pies glupieje, bo ja sie normalnie tak nie zachowuje. Dzwonie do Mojej Lepszej Polowy, jak jest w kontrakcie wynajmu tej chalupy, tego gniota, tej rozwalajacej sie rudery. Ale caly czas czujnie przy kompie, co Natascha napisze...
Jade do firmy, od ktorej wynajmujemy ten kawalek pomylki, pan bardzo uprzejmy, ale po angielsku ni kuta, ale proponuje mi hiszpanski lub portugalski. Ja mu na to ze wole po dunsku lub po polsku. Stanelo na francuskim, ale ze ja kiepsko po francusku, od razu swich na angielski mam, to nam poszlo calkiem niefajnie. No i zaczelo sie pismo obrazkowe, czyli wrocilismy do malowania po scianach. Namalowalem wiec Panu dom, jak wyglada i w ogole jaki widok z okna oraz opisalem gdzie nie mam pradu... tfu wroc... narysowalem gdzie nie mam pradu. Pan sie przejal, oczywiscie, kazdy by sie przejal... pocmokal, karpika strzelil... bardzo francuskie (choc Hiszpan) obiecal przyslac elektryka.
Wracam do domu... Natascha caly czas na skype... ja caly czas bez pradu. Mam prad w 5 kontaktach i nadzieje na elektryka, choc sam juz to wszystko rozebralem i posprawdzalem wczesniej, bo sie znami sie nie boje jak mnie popiesci. Natascha mi wypala: ide sobie kawe zrobic. No i mnie trafilo bo ja dopiero po 3 dzis... to Jej mowie mnie tez kawe zrob, bo nie mam jak... niestety skype jeszcze nie wymyslil teleporterow, a ogame juz tak. Natascha nie zna nie zna niestety oGame... moze lepiej.
To kombinuje mam 5 kontaktow... w sumie telewizor mi niepotrzebny, odlaczam telewizor i targam z kuchni ekspres do kawy... od razu lepiej... ja jednak jestem zajebisty.
Gadamy Natascha ma syna... prawie tak wielki jak ja, ale skubaniec ma lepsze perspektywy... On jeszcze rosnie ja juz nie. Strasznie mnie wkurza, ze juz przestalem rosnac. Urosl bym sobie jeszcze. Ale nie spoko, butow na koturnie nie kupuje.
Ide po nastepna kawe... do kuchni. A tu zaaskoczka, nie ma ekspresu... sila przyzwyczajenia... ekspres przetargalem do salonu przeciez, ale nie cukier i lyzeczke, ktora nauczylem sie oplukiwac pod kranem po zamieszaniu kawy... Ina jestes wielka nauczylas mnie wreszcie tego.
No i zapitalam z kuchni do pokoju i z pokoju do kuchni... maratonczyk, zrobic kawe, zamieszac, oplukac lyzeczke.
W miedzyczasie podsylam Nataschy moje fotki... te zajebistsze, a co, na bogato, w koncu moja pierwsza milosc... a Ona mi kadzi.
Musze wyjasnic, ze ja zajebiste fotki robie, jak sie uda, bo jak nie, to zwalka, ale to wiadomo. Wiem studiowalem dziennikarstwo, i wiem, ze zdania poczwornie zlozone sa zwalone... ja mam jednak ciezki styl.
Czekam na elektryka...
Czekam na elektryka...
Natascha mowi, ze zjebala pol dnia na gadaniu ze mna.
Wymyslilem podlaczenie lodowki, mam ostatni przedluzacz i dzialajace gniazdko. Odbedzie sie to kosztem telefonu domowego, ktorego nikt i tak nie uzywa. jestem zajebisty... podlaczam lodowke...
Teraz sobie spokojnie moge czekac na elektryka... Natascha niestety wraca do roboty, jakiegos miksowania filmow... ja wracam do oGAme i stawiania packow
Bart
chcecie to macie... ja mam jednak wene na kacu
sa elektrycy
odpalam notpada, wiem to glupie w koncu pisze na lapie, ale oni ciagle odlaczaja prad... boje sie.
Przyszlo dwoch, jeden nawet troche shprecha po angielskiemu, jakis kontakt wiec mam.
To sie nazywa emergency service w Szwajcarii... zdazyli przed 24h od zgloszenia,
dali rade, zostalo pol godziny... sa niesamowici.
Ide sobie zrobic kawe... nie no znowu odlaczyli prad... w polowie dzialania ekspresu.
Dobrze, ze mam efesy, nie powiem do ktorej, bo mnie znowu Pepes sondami zniszczy.
Moja Pierwsza Milosc w szpitalu, wyslalem Jej sms-a, bo nie czytala jeszcze pierwszego odcinka,
w koncu przez Nia powstal.
Moja Lepsza Polowa w fabryce... kuffa dzis jest ten dzien. Zrobila submition leku, FDA
klepnelo, dzis feta w fabryce, a ja mam robic foty... zawodowy fotoreporter... nie smiejcie sie, sam
spadlem ze smiechu pod kompa. Baterie nie naladowane, karty zapchane... i caly czas odlaczaja prad
Teraz jest, baterie sie laduja...
Kurcze, zrobili swiatlo, chlopaki dobrzy sa... ale jeszcze cos grzebia, zaraz sprawdze
czy tego na krotko nie podlaczyli.
Sprawdzilem, nie podlaczyli na krotko... sa zajebisci.
Laduje akumulatory od lampy, choc wiem, ze to bez sensu, bo i tak pod slonce bede cykal.
Co za palant ustawil podium w tym atrium pod slonce... wiem Ilona i Jej boss Alain beda
miec super aureole, ale jak ja mam zrobic fote... dobra fote. Juz wiem jak to bedzie,
bede biegal miedzy nimi i cykal foty. Juz wiem co za palant, Moja Lepsza Polowa... wrrrr.
Modle sie o chmury, zeby nie bylo slonca... pouzywam sobie wtedy mojej zajebistej lampy,
jak zdarze naladowac akumulatory, znowu nie ma pradu...
Zastanawiam sie czy juz biegam jak kot z pecherzem, chyba tak, to wyszedlem na fajek sie uspokoic.
Zrzucam karte, zeby miec czysta, 12min 55sec. Grunt, ze nie 13, tego bym nie przezyl.
Ja jednak jestem w koncu przesadny, nigdy nie wyjezdzam spod domu o 13:13, no nigdy.
Jak mi czarny kot przebiega droge, to sobie wmawiam, ze w koncu nie byl taki czarny.
Zrzucilem foty... teraz format karty i dalej ladowanko baterii.
Musze jesze sprawdzic czy nie mam zapapranej matrycy... ide sprawdzac.
Zrobilem fote probna... sciany, chyba mam zle WB ustawiony, ale ja wole cieple zdjecia.
Kuffa jest jakas plamka na probnym foto, biegne do sciany i sprawdzam czy tam tez jest...
ufff jest... znaczy obiektyw i matryca czyste.
Znowu nie ma pradu, a ja chcialem sobie kawe zrobic... no nic poszczekam.
Dobra mam kawe, byl prad, ale cos chlopaki sie mecza. Rozgrzebali juz wszystkie puszki,
maja takie fajne urzadzenie, ktore tak fajnie piszczy. Wiecie jak maszyna do robienia ping,
z Monthy Pytona. Ja wiem, ze im ciezko bedzie, bo w tej chalupie wilgoc straszna.
Kto buduje chalupe bez jednego wentylatora, no debil jakis...
Zreszta tu wszystko popieprzone, nawet glupia ssawka do odkurzacza ma inna srednice.
Ja rozumiem, ze Szwajcaria jest neutralna i w razie jakiegos ataku wrog nie moze
funkcjonowac normalnie, ale ssawka do odkurzacza. Podobie jest z gazem, pradem,
nie wiem czy gwintow nie maja na lewa strone. Nie nie maja, ostatnio czyscilem syfon
i normalnie odkrecalem.
Znalezli... ja pitole, przewod fazowy dotykal uziemienia, w jednej lampie i sie upalily.
Lampe sam mocowalem, a co...
No dobra, zakoncze drugi odcinek, trzeci nadam jak tam na fecie bylo... naskrobie wieczorkiem
jak juz sie znieczule carlsbergiem
P.S. PIOTREX gratulacje 1kk ptk
sa elektrycy
odpalam notpada, wiem to glupie w koncu pisze na lapie, ale oni ciagle odlaczaja prad... boje sie.
Przyszlo dwoch, jeden nawet troche shprecha po angielskiemu, jakis kontakt wiec mam.
To sie nazywa emergency service w Szwajcarii... zdazyli przed 24h od zgloszenia,
dali rade, zostalo pol godziny... sa niesamowici.
Ide sobie zrobic kawe... nie no znowu odlaczyli prad... w polowie dzialania ekspresu.
Dobrze, ze mam efesy, nie powiem do ktorej, bo mnie znowu Pepes sondami zniszczy.
Moja Pierwsza Milosc w szpitalu, wyslalem Jej sms-a, bo nie czytala jeszcze pierwszego odcinka,
w koncu przez Nia powstal.
Moja Lepsza Polowa w fabryce... kuffa dzis jest ten dzien. Zrobila submition leku, FDA
klepnelo, dzis feta w fabryce, a ja mam robic foty... zawodowy fotoreporter... nie smiejcie sie, sam
spadlem ze smiechu pod kompa. Baterie nie naladowane, karty zapchane... i caly czas odlaczaja prad
Teraz jest, baterie sie laduja...
Kurcze, zrobili swiatlo, chlopaki dobrzy sa... ale jeszcze cos grzebia, zaraz sprawdze
czy tego na krotko nie podlaczyli.
Sprawdzilem, nie podlaczyli na krotko... sa zajebisci.
Laduje akumulatory od lampy, choc wiem, ze to bez sensu, bo i tak pod slonce bede cykal.
Co za palant ustawil podium w tym atrium pod slonce... wiem Ilona i Jej boss Alain beda
miec super aureole, ale jak ja mam zrobic fote... dobra fote. Juz wiem jak to bedzie,
bede biegal miedzy nimi i cykal foty. Juz wiem co za palant, Moja Lepsza Polowa... wrrrr.
Modle sie o chmury, zeby nie bylo slonca... pouzywam sobie wtedy mojej zajebistej lampy,
jak zdarze naladowac akumulatory, znowu nie ma pradu...
Zastanawiam sie czy juz biegam jak kot z pecherzem, chyba tak, to wyszedlem na fajek sie uspokoic.
Zrzucam karte, zeby miec czysta, 12min 55sec. Grunt, ze nie 13, tego bym nie przezyl.
Ja jednak jestem w koncu przesadny, nigdy nie wyjezdzam spod domu o 13:13, no nigdy.
Jak mi czarny kot przebiega droge, to sobie wmawiam, ze w koncu nie byl taki czarny.
Zrzucilem foty... teraz format karty i dalej ladowanko baterii.
Musze jesze sprawdzic czy nie mam zapapranej matrycy... ide sprawdzac.
Zrobilem fote probna... sciany, chyba mam zle WB ustawiony, ale ja wole cieple zdjecia.
Kuffa jest jakas plamka na probnym foto, biegne do sciany i sprawdzam czy tam tez jest...
ufff jest... znaczy obiektyw i matryca czyste.
Znowu nie ma pradu, a ja chcialem sobie kawe zrobic... no nic poszczekam.
Dobra mam kawe, byl prad, ale cos chlopaki sie mecza. Rozgrzebali juz wszystkie puszki,
maja takie fajne urzadzenie, ktore tak fajnie piszczy. Wiecie jak maszyna do robienia ping,
z Monthy Pytona. Ja wiem, ze im ciezko bedzie, bo w tej chalupie wilgoc straszna.
Kto buduje chalupe bez jednego wentylatora, no debil jakis...
Zreszta tu wszystko popieprzone, nawet glupia ssawka do odkurzacza ma inna srednice.
Ja rozumiem, ze Szwajcaria jest neutralna i w razie jakiegos ataku wrog nie moze
funkcjonowac normalnie, ale ssawka do odkurzacza. Podobie jest z gazem, pradem,
nie wiem czy gwintow nie maja na lewa strone. Nie nie maja, ostatnio czyscilem syfon
i normalnie odkrecalem.
Znalezli... ja pitole, przewod fazowy dotykal uziemienia, w jednej lampie i sie upalily.
Lampe sam mocowalem, a co...
No dobra, zakoncze drugi odcinek, trzeci nadam jak tam na fecie bylo... naskrobie wieczorkiem
jak juz sie znieczule carlsbergiem
P.S. PIOTREX gratulacje 1kk ptk
A właśnie... kontakt do pralki miałem dociągnąć.
Tyle, że puszka za bojlerem, będę musiał głowę odchudzić, żeby cokolwiek zobaczyć
Do tego jak znam życie to rurka na kabel po wyciągnięciu starego (brakuje go tak z 5 cm, żeby się obyło bez wymiany...) okaże się być już niezdatna do użytku.
Taaaak, żyć - nie umierać. I pod prąd
Tyle, że puszka za bojlerem, będę musiał głowę odchudzić, żeby cokolwiek zobaczyć
Do tego jak znam życie to rurka na kabel po wyciągnięciu starego (brakuje go tak z 5 cm, żeby się obyło bez wymiany...) okaże się być już niezdatna do użytku.
Taaaak, żyć - nie umierać. I pod prąd
- prof_klos
- Megagaduła
- Posty: 3415
- Rejestracja: czw 23:10, 21 gru 2006
- Lokalizacja: Pabianice | Piaski
Oj tam, po co sie przejmowac zbednymi pierdolami zycia codziennego.
Wystarczy milosc a reszta stanie sie niewazna
Pisze tu specjalnie bez uzywania polskich ogonkow - wiem bowiem, ze Bartek nie ma polskiej czcionki przez co mu krzaczy kazde ą, ę, ó, ć, ń, ź..
Prawda?
A w sumie - adekwatnie do tematu - piszcie smialo o pierwszych milosciach. Jak sie poznaliscie, ile szalonych rzeczy robiliscie i tak dalej.
A moze pierwsza milosc jest jeszcze przed Wami?
Zbieram sie do przypomnienia, kiedy to sie zaczelo w moim przypadku
Wystarczy milosc a reszta stanie sie niewazna
Pisze tu specjalnie bez uzywania polskich ogonkow - wiem bowiem, ze Bartek nie ma polskiej czcionki przez co mu krzaczy kazde ą, ę, ó, ć, ń, ź..
Prawda?
A w sumie - adekwatnie do tematu - piszcie smialo o pierwszych milosciach. Jak sie poznaliscie, ile szalonych rzeczy robiliscie i tak dalej.
A moze pierwsza milosc jest jeszcze przed Wami?
Zbieram sie do przypomnienia, kiedy to sie zaczelo w moim przypadku
Ostatnio zmieniony ndz 07:28, 07 lut 2106 przez prof_klos, łącznie zmieniany 1 raz.
Wszystko co dobre skończyło się w 2008 roku...
wrocilem z fety
nawet bylo fajnie, ale szampana nie pilem
Leci na mnie jakis pacan na u57, a w zasadzie lecial... cofnalem moja niezwyciezona flote,
w ilosci 2MT, klinalem elektrownie i surowce na 0%... odlecial, znaczy przestal leciec.
Dojezdzam do fabryki Mojej Lepszej Polowy... kuffa zapomnialem sie ogolic. Wracac, nie juz nie zdarze,
a mam przeciez taka zajebista golarke, a ze ja sie golic nie lubie, to zawsze przywalona kosmetykami
Ilony... to i niepamietam, zeby sie ogolic. Nie pamietam czy niepamietam, nie z czasownikami osobno,
ja jestem slaby z gramatyki, moglbym sobie w googlu sprawdzic, ale mi sie nie chce.
Kurcze dlaczego Moja Lepsza Polowa pali swieczki w domu, przeciez prad juz jest, nigdy nie zrozumiem kobiet.
Awantura o nieogolenie sie... na dzien dobry, idziemy do Jej gabinetu, na srodku ktorego stoi slup.
Co za debil wymyslil slup na srodku gabinetu. Zupelnie jakbym sobie postawil mojego fikusa,
ktorego juz nawet ciezko mi podnesc, tak sie bydle rozroslo na srodku pokoju. Kwiczy pod sciana, mam
go przesadzic, kuffa czy ja jestem Pudzianowski...
Robie sobie kawe, maja tam jeszcze zajebistszy ekspres niz ja w domu. Mysle jak napisac zajebistrzy...
never mind.
Zlazimy do tego atrium co ma tam byc feta... ja obiektywy przy pasku lampa odpalona, pelen wypas...
sa chmury.
Wazne, sa chmury, ale i tak do bani, trzeba doswietlac lampa... Jest Alan, boss Mojej Lepszej Polowy.
Foce Alana, to wazne, moze Ilona dostac podwyzke, za focenie Alana...
Jest Hayo, Szwajcar zaczepia mnie na schodach: Ilona's big day... yeeeee, I think... dobra focic...
Alan caluje Ilone... jak mi potem mowil kumpel Ilony slyszal tylko cyk cyk cyk cyk cyk cyk...
Jestem spocony jak mysz, zmieniam obiektywy jak James Bond magazynki, albo lepiej... jak Rambo,
biegam po pietrach jak Carl Lewis, albo lepiej jak Ben Johnson... jestem wszedzie, jestem zajebisty
Czuje, ze zaczynam smierdziec... ale przeciez wypsikalem sie moim najlepszym Calvinem Kleinem...
Ide do Alana z fota Ilony na wyswietlaczu i mowie mu: I send this to Franciska... Franciska to zona
Alana... hehehe...
Gadamy o aparatach z takim Szwedem... jakis tam dyrektor od czegos... ten pyta, czy Nikon 300
ma mozliwosc wireless z kompem... wez facet nie wiem co to Nikon... ja mam Canona...
No i kupa smiechu, bo populacja sie dzieli na Nikon Canon i reszte... nie wiem czy po 33 i 3 w okresie.
Dobra feta wyszla zajefajnie, zablokowali mi watek na oGame, na forum o Mojej Pierwszej Milosci...
czy ja az tak flugam, czy oni sa az tacy glupiiiii... nie wiem przez ile i pisze sie glupiii
zaczynam myslec o zalozeniu bloga, pisze tak glupio, ze Ilona przestaje czytac w polowie...
Mowi ze nie rozumie...
Bart
nawet bylo fajnie, ale szampana nie pilem
Leci na mnie jakis pacan na u57, a w zasadzie lecial... cofnalem moja niezwyciezona flote,
w ilosci 2MT, klinalem elektrownie i surowce na 0%... odlecial, znaczy przestal leciec.
Dojezdzam do fabryki Mojej Lepszej Polowy... kuffa zapomnialem sie ogolic. Wracac, nie juz nie zdarze,
a mam przeciez taka zajebista golarke, a ze ja sie golic nie lubie, to zawsze przywalona kosmetykami
Ilony... to i niepamietam, zeby sie ogolic. Nie pamietam czy niepamietam, nie z czasownikami osobno,
ja jestem slaby z gramatyki, moglbym sobie w googlu sprawdzic, ale mi sie nie chce.
Kurcze dlaczego Moja Lepsza Polowa pali swieczki w domu, przeciez prad juz jest, nigdy nie zrozumiem kobiet.
Awantura o nieogolenie sie... na dzien dobry, idziemy do Jej gabinetu, na srodku ktorego stoi slup.
Co za debil wymyslil slup na srodku gabinetu. Zupelnie jakbym sobie postawil mojego fikusa,
ktorego juz nawet ciezko mi podnesc, tak sie bydle rozroslo na srodku pokoju. Kwiczy pod sciana, mam
go przesadzic, kuffa czy ja jestem Pudzianowski...
Robie sobie kawe, maja tam jeszcze zajebistszy ekspres niz ja w domu. Mysle jak napisac zajebistrzy...
never mind.
Zlazimy do tego atrium co ma tam byc feta... ja obiektywy przy pasku lampa odpalona, pelen wypas...
sa chmury.
Wazne, sa chmury, ale i tak do bani, trzeba doswietlac lampa... Jest Alan, boss Mojej Lepszej Polowy.
Foce Alana, to wazne, moze Ilona dostac podwyzke, za focenie Alana...
Jest Hayo, Szwajcar zaczepia mnie na schodach: Ilona's big day... yeeeee, I think... dobra focic...
Alan caluje Ilone... jak mi potem mowil kumpel Ilony slyszal tylko cyk cyk cyk cyk cyk cyk...
Jestem spocony jak mysz, zmieniam obiektywy jak James Bond magazynki, albo lepiej... jak Rambo,
biegam po pietrach jak Carl Lewis, albo lepiej jak Ben Johnson... jestem wszedzie, jestem zajebisty
Czuje, ze zaczynam smierdziec... ale przeciez wypsikalem sie moim najlepszym Calvinem Kleinem...
Ide do Alana z fota Ilony na wyswietlaczu i mowie mu: I send this to Franciska... Franciska to zona
Alana... hehehe...
Gadamy o aparatach z takim Szwedem... jakis tam dyrektor od czegos... ten pyta, czy Nikon 300
ma mozliwosc wireless z kompem... wez facet nie wiem co to Nikon... ja mam Canona...
No i kupa smiechu, bo populacja sie dzieli na Nikon Canon i reszte... nie wiem czy po 33 i 3 w okresie.
Dobra feta wyszla zajefajnie, zablokowali mi watek na oGame, na forum o Mojej Pierwszej Milosci...
czy ja az tak flugam, czy oni sa az tacy glupiiiii... nie wiem przez ile i pisze sie glupiii
zaczynam myslec o zalozeniu bloga, pisze tak glupio, ze Ilona przestaje czytac w polowie...
Mowi ze nie rozumie...
Bart
-
- Fan forum
- Posty: 3520
- Rejestracja: pn 20:59, 11 lip 2005
- Lokalizacja: z miasta Łodzi się wywodzi
- Kontakt:
@Berek: pod slonce mozna tez fajowe portrety robic - tylko trzeba doswietlic morde delikwenta lampa
PS. Populacja dzieli sie na slusznego canona i reszte.
PS. Populacja dzieli sie na slusznego canona i reszte.
Ostatnio zmieniony ndz 07:28, 07 lut 2106 przez rkplodz, łącznie zmieniany 1 raz.
photoshop
Konsekwencja focenia na wczorajszej fecie jest pozniejsza obrobka tych fot.
Mozna nie obrabiac, ale ciezko sie wysyla foty po 4,5MB kazda mailem
i tak ze 200.
To dzis odwiazlem Moja Lepsza Polowe do fabryki, gdzie wczoraj ta feta byla,
wrocilem do domu podlaczylem aparat do kompa, bo kuffa zlamilem jak go kupowalem.
5 in 1 reader mam, a jak... wszystko gra muzyka, tylko moj aparat jest na karty
compact flash, ktore sa za duze do tego 5 in 1 reader. No to mam ten 5 in 1 reader,
ale skubany jeszcze zadnej karty w sobie ni poczul, a nie sorry pomylalem sie...
poczul na samym poczatku jak ustawialem siec w duzym domu lub malem biurze...
jakie oni nazwy wymyslaja w tym malymmiekkim, to poezja, sam bym lepiej tego
nie ponazywal... ale i tak najlepszy byl tlumacz jakiejs ksiazki do komputerow,
kies lat to bylo pelno temu, bo poczatek lat 90-tych, ale mistrz popelnil zdanie:
interface przetlumaczyl ako miedzymordzie... tego nic nie przebije.
Otwieram katalog z fotami i mam oczy jak na tym debilnym emotikonie w gadu gadu,
co sie zawsze boje, ze mnie uderza, albo ze komus z kim gadam i wstawil
tego emotikona i zaraz bedzie potrzebna pomoc chirurgiczna
lub wepchniecie oczu w oczodoly... a ja jak wiadomo jestem daleko i jak tu pomoc
kuffa nastrzelalem okolo 200 fotek... przegialem
Odpalam fotosklepa... samo ladowanie tego zajelo z pol godziny, szybki skype do
Mojego Glupiego Brata, jak to zrobic automatem, czyli pozmniejsza, zeby Moja Lepsza Polowa
mogla to na intra lep w fabryce wrzucic... czekam, ale tu nie mam na co czekac,
Mojego Glupiego Brata nie ma. Kiedy On szychte w redakcji zaczyna? Ma tam
takiego fajnego wypasionego Maczyslawa, wiecie te kompy z jablkami, co myszka
ma jeden dwumlask.. dwumlask myszki, to tez z akiejs ksiazki komputerowej.
Obrabiam te foty na zasadzie: open, automatic contrast, unsharp mask, save
lub save as, resize image save as w inny katalog... malpia robota, to malpuje...
przy 40 wysiadam, ide sobie zrobic, wiecie co... tak kawe, kawe. potem biore
1001 krzyzowek panoramicznych... jestem tak odmozdzony tym: open, automatic
contrast, unsharp mask, save lub save as, resize image save as w inny katalog...
ze te Krzyzowki z Glowa, co za debil wymyslil taka nazwe dla kolejnej
odmozdzajacej czynnosci, to po prostu szczyt intelektu...
Wracam do: open, automatic contrast, unsharp mask, save
lub save as, resize image save as w inny katalog... daje rade, jest dobrze...
Moj Glupii Brat sie nie odzywa, to jak oni tam skladaja te gazety bez Niego,
kiedy on szychte zaczyna... przeciez On tam jest Glownym Skladaczem... ma
najbardziej wypasionego Maczyslawa w redakcji...
Caly czas napieram... wiecie na co: open, automatic contrast, unsharp mask, save
lub save as, resize image save as w inny katalog... nie juz nie moge ide wykrecic
psa, domozgowac sie troche... jakby wykrecanie psa domozgowywalo...
Skonczylem... teraz z tego plytke spalic... pale plytke przy okazji petka...
Petek sie szybciej spalij, w zasadzie w czasie palenia plytki spalilem 3 petki,
Skypuje Moj Glupii Brat: windows, automatic, zrobic proces na jednej fotce,
zapisac jako action, dac action na caly katalog... proste...
Teraz... ja juz skonczylem moja malpia robote... WielKie DzieKi
Lama ze mnie straszna...
pozdr. Bart
Konsekwencja focenia na wczorajszej fecie jest pozniejsza obrobka tych fot.
Mozna nie obrabiac, ale ciezko sie wysyla foty po 4,5MB kazda mailem
i tak ze 200.
To dzis odwiazlem Moja Lepsza Polowe do fabryki, gdzie wczoraj ta feta byla,
wrocilem do domu podlaczylem aparat do kompa, bo kuffa zlamilem jak go kupowalem.
5 in 1 reader mam, a jak... wszystko gra muzyka, tylko moj aparat jest na karty
compact flash, ktore sa za duze do tego 5 in 1 reader. No to mam ten 5 in 1 reader,
ale skubany jeszcze zadnej karty w sobie ni poczul, a nie sorry pomylalem sie...
poczul na samym poczatku jak ustawialem siec w duzym domu lub malem biurze...
jakie oni nazwy wymyslaja w tym malymmiekkim, to poezja, sam bym lepiej tego
nie ponazywal... ale i tak najlepszy byl tlumacz jakiejs ksiazki do komputerow,
kies lat to bylo pelno temu, bo poczatek lat 90-tych, ale mistrz popelnil zdanie:
interface przetlumaczyl ako miedzymordzie... tego nic nie przebije.
Otwieram katalog z fotami i mam oczy jak na tym debilnym emotikonie w gadu gadu,
co sie zawsze boje, ze mnie uderza, albo ze komus z kim gadam i wstawil
tego emotikona i zaraz bedzie potrzebna pomoc chirurgiczna
lub wepchniecie oczu w oczodoly... a ja jak wiadomo jestem daleko i jak tu pomoc
kuffa nastrzelalem okolo 200 fotek... przegialem
Odpalam fotosklepa... samo ladowanie tego zajelo z pol godziny, szybki skype do
Mojego Glupiego Brata, jak to zrobic automatem, czyli pozmniejsza, zeby Moja Lepsza Polowa
mogla to na intra lep w fabryce wrzucic... czekam, ale tu nie mam na co czekac,
Mojego Glupiego Brata nie ma. Kiedy On szychte w redakcji zaczyna? Ma tam
takiego fajnego wypasionego Maczyslawa, wiecie te kompy z jablkami, co myszka
ma jeden dwumlask.. dwumlask myszki, to tez z akiejs ksiazki komputerowej.
Obrabiam te foty na zasadzie: open, automatic contrast, unsharp mask, save
lub save as, resize image save as w inny katalog... malpia robota, to malpuje...
przy 40 wysiadam, ide sobie zrobic, wiecie co... tak kawe, kawe. potem biore
1001 krzyzowek panoramicznych... jestem tak odmozdzony tym: open, automatic
contrast, unsharp mask, save lub save as, resize image save as w inny katalog...
ze te Krzyzowki z Glowa, co za debil wymyslil taka nazwe dla kolejnej
odmozdzajacej czynnosci, to po prostu szczyt intelektu...
Wracam do: open, automatic contrast, unsharp mask, save
lub save as, resize image save as w inny katalog... daje rade, jest dobrze...
Moj Glupii Brat sie nie odzywa, to jak oni tam skladaja te gazety bez Niego,
kiedy on szychte zaczyna... przeciez On tam jest Glownym Skladaczem... ma
najbardziej wypasionego Maczyslawa w redakcji...
Caly czas napieram... wiecie na co: open, automatic contrast, unsharp mask, save
lub save as, resize image save as w inny katalog... nie juz nie moge ide wykrecic
psa, domozgowac sie troche... jakby wykrecanie psa domozgowywalo...
Skonczylem... teraz z tego plytke spalic... pale plytke przy okazji petka...
Petek sie szybciej spalij, w zasadzie w czasie palenia plytki spalilem 3 petki,
Skypuje Moj Glupii Brat: windows, automatic, zrobic proces na jednej fotce,
zapisac jako action, dac action na caly katalog... proste...
Teraz... ja juz skonczylem moja malpia robote... WielKie DzieKi
Lama ze mnie straszna...
pozdr. Bart
@Berkowaty: Jak zapisuje z raw-ach (a IMO warto - daje to spore pole do popisu później bez straty jakości) to większość programów ma przetwarzanie wsadowe (np. posiadany przeze mnie Bibble - ma dziwny interfejs (bez undo), ale jest pod wszystkie platformy), zaznaczasz zdjęcia i zaznaczasz co ma być wykonane.
@rkp: Jakieś Logitechy mają 8 przycisków i wychylaną rolkę Ja bym Maca stacjonarnego w życiu nie kupił, co innego laptopy (mają absolutnie najlepsze gładziki na rynku - ogromne i funkcjonalne)
@rkp: Jakieś Logitechy mają 8 przycisków i wychylaną rolkę Ja bym Maca stacjonarnego w życiu nie kupił, co innego laptopy (mają absolutnie najlepsze gładziki na rynku - ogromne i funkcjonalne)