W piątkowym EI napisali, że po tym artykule rozdzwoniły się telefony w redakcji. Dzwonili oburzeni czytelnicy oraz jakiś kierowca, który powiedział, że są kary za spóźnienia, że prezes Wąsowicz nakazał wywiesić tablice w zajezdniach z nazwiskami kierowców którzy spalają za dużo paliwa i za takie za duże spalanie równieź pomniejszają pensje.Adrian pisze:A swoją drogą to widzieliście artykuł w EI o PIRATACH Z MPK ? Zarzucają na przykład kierowcą, że wjeżdzają na czerwonym świetle na rondzie Solidarności. Pewnie sytucja wygląda tak, że kierowcy stojący w korach poprostu nie chcą czekać na kolejne zielone i wjeżdzają na żółtym. Zanim przegub przejedzie to wiadomo - robi się czerwone.
Jeżeli chodzi o gwałtowne skręty i bujanie autobusem to pewnie znowu jakiś moher naczytał się takiego EI i zaczął wymyślać na MPK, jakby to ono było powodem dziur w jezdni i małych skrzyżowań.
Teraz uważajcie na kierowców, gdy będziecie focić. Po takim artykule i ewentualnymi uwagami do nich mogą być niezadowoleni z focących miłośników KM.
Głupota czy niewiedza?
-
- Sympatyk forum
- Posty: 814
- Rejestracja: pn 21:18, 15 maja 2006
- Lokalizacja: Aleksandrów Ł.
Odp
To o karach za spóźnienia nie dopięty guzik przy koszuli i inne wykroczenia dawno juz słyszałem. Mój dobry koleś jest kierowcą na NS. Wcześniej robił w warsztatach na Limance.
Taka mała relacja rodem z komunikacji miejskiej.
Dzisiaj byłem świadkiem takiej sytuacji. Jadę sobie 96 Volvo B10LA w stronę centrum z Widzewa. Na przystanku Przybyszewskiego/Tatrzańska pierwszymi drzwiami wsiada jakaś sfrustrowana kobitka i mówi do kierowcy, że się spóźnił. No i mała afera się zrobiła w autobusie bo kilka innych osób także było niezadowolonych z tego samego powodu. Tylko jeden pan się odważył bronić kierowcy. Ale kierowca dzielnie odpierał wszytkie zarzuty pasażerów mówiąc, że i tak ma już pół godziny spóźnienia i zanim dojedzie na Rojną będzie miał kolejne. Mówił, że on jest tylko od tego żeby bezpiecznie dowieźć pasażerów do celu i nie ma wpływu na remonty dróg prowadzone w mieście więc z pretensjami to ludzie powinni się udać do urzędu miasta a nie do kierowcy. Powiedział także, że to trzeba być chorym, żeby zwalać całą winę na kierowców. I jeżeli się nie podoba to on może zatrzymać autobus, wysadzić ludzi mówiąc, że kierowca jest chory i zestresowany i nie może dalej jechać. Jadąc dalej, kierowca i ten pasażer, który go bronił pokazywali innym co się dzieje na Rydza-Śmigłego gdzie wymieniają nawierzchnię, że przez ten korek naprawdę łapie się duże opóźnienie. Ludzie mówili mu, że spóźniają się do pracy ale on im odpowiada, że on przecież także jest w pracy i nic na to nie może poradzić, że się spóźnia, i że za nim jadą kolejne 2 autobusy 96. Na koniec dodał, że sam jest zdenerwowany tym jak się po mieście jeździ a tu jeszcze ludzie go stresują wyjeżdżając mu z takimi tekstami.
Dzisiaj byłem świadkiem takiej sytuacji. Jadę sobie 96 Volvo B10LA w stronę centrum z Widzewa. Na przystanku Przybyszewskiego/Tatrzańska pierwszymi drzwiami wsiada jakaś sfrustrowana kobitka i mówi do kierowcy, że się spóźnił. No i mała afera się zrobiła w autobusie bo kilka innych osób także było niezadowolonych z tego samego powodu. Tylko jeden pan się odważył bronić kierowcy. Ale kierowca dzielnie odpierał wszytkie zarzuty pasażerów mówiąc, że i tak ma już pół godziny spóźnienia i zanim dojedzie na Rojną będzie miał kolejne. Mówił, że on jest tylko od tego żeby bezpiecznie dowieźć pasażerów do celu i nie ma wpływu na remonty dróg prowadzone w mieście więc z pretensjami to ludzie powinni się udać do urzędu miasta a nie do kierowcy. Powiedział także, że to trzeba być chorym, żeby zwalać całą winę na kierowców. I jeżeli się nie podoba to on może zatrzymać autobus, wysadzić ludzi mówiąc, że kierowca jest chory i zestresowany i nie może dalej jechać. Jadąc dalej, kierowca i ten pasażer, który go bronił pokazywali innym co się dzieje na Rydza-Śmigłego gdzie wymieniają nawierzchnię, że przez ten korek naprawdę łapie się duże opóźnienie. Ludzie mówili mu, że spóźniają się do pracy ale on im odpowiada, że on przecież także jest w pracy i nic na to nie może poradzić, że się spóźnia, i że za nim jadą kolejne 2 autobusy 96. Na koniec dodał, że sam jest zdenerwowany tym jak się po mieście jeździ a tu jeszcze ludzie go stresują wyjeżdżając mu z takimi tekstami.
Niestety takie sytuacje w KM to niemalże codzienność. Rozumiem, że ktoś może być zdenerwowany, ale opieprzanie kierowcy za spóźnienie, awarie lub fakt że poprzedni autobus nie przyjechał to chyba przesada. Niedawno gdy jechałem na 8 do pracy to na 11Listopada podjechał B10LA (99A) na którego już czekał pogot, z krańcówki już nie odjechał - jedna z pań stwierdziła, że awarie to wina kierowców, że im się pracować nie chce i specjalnie coś wymyślają, bo przecież jest 8 rano i jak może autobus zepsuty z zajezdni wyjechać. Kierowca tylko odpowiedział, że wyjechał o 4 a nie przed chwilą.
Ale ludziom to się nie wyłumaczy. Ja akurat mam szczęście, bo wczoraj pomimo tego, ze Conecto na 98 wlukł się strasznie (w jedną jak i w drugą stronę) z powodu korków i oczywiście meczu, to nikt tam nie marudził, a jak już to tak po cichu nie robiąc z tego żadnej awantury. Jest jak jest - kierowca nic nie ma tu do rzeczy w takim wypadku. On tak samo jest człowiekiem jak my, a autobus przecież nie ma skrzydeł (no chyba, ze zamiast benzyny wleje mu się Red Bulla )
A czasem kierowca ma coś do rzeczy.
Niedawno jadąc do szkoły strasznie się eghem... Autobus już miał opóźnienie, a mimo zielonego światła, ... zaczął hamować. Na tyle skutecznie, żeby włączyło się czerwone. I tak dwukrotnie. Hamowanie przed zielonym światłem, wręcz zatrzymywanie się. Przez tego idiotę spóźniłem się na lekcje, ale co tam. Nie mówię o pomarańczowym świetle, tylko o zielonym. I jeszcze w ogóle tak powoli na pustej drodze... Aczkolwiek rzeczywiście zgadzam się, że zazwyczaj opóźnienie nie jest winą kierowcy.
Niedawno jadąc do szkoły strasznie się eghem... Autobus już miał opóźnienie, a mimo zielonego światła, ... zaczął hamować. Na tyle skutecznie, żeby włączyło się czerwone. I tak dwukrotnie. Hamowanie przed zielonym światłem, wręcz zatrzymywanie się. Przez tego idiotę spóźniłem się na lekcje, ale co tam. Nie mówię o pomarańczowym świetle, tylko o zielonym. I jeszcze w ogóle tak powoli na pustej drodze... Aczkolwiek rzeczywiście zgadzam się, że zazwyczaj opóźnienie nie jest winą kierowcy.